Bycie aktywnym fizycznie nie oznacza, że będziemy w stanie w przyszłości uniknąć poważnych chorób. Doskonale przekonali się o tym m.in. polska szpadzistka Magdalena Piekarska-Twardochel oraz trener piłkarskiej reprezentacji Holandii, Louis van Gaal. Jak się okazuje, przykre doświadczenia z chorobami nowotworowymi ma również utytułowana tenisistka, Chris Evert. Życie 68-latki runęło w gruzach, gdy w lutym 2020 roku walkę z nowotworem jajnika przegrała jej siostra, Jeanne. "Badania genetyczne wykazały, że ma wariant BRCA-1. Lekarze nie zalecili badań genetycznych mnie ani mojemu rodzeństwu i skupiliśmy się na leczeniu Jeanne. Ostatnie dwa lata jej życia były brutalne, łamały serce" - wspomniała w felietonie dla ESPN. Kuriozalna pomyłka amerykańskiej gwiazdy! Kibice zanosili się śmiechem [WIDEO] Chris Evert wygrała walkę z rakiem Jak się później okazało, niedługo po tragicznej śmierci siostry, tenisistka otrzymała kolejne wiadomości, które mocno nią wstrząsnęły. Wyniki badań krwi, które zrobiła wykazały bowiem, że Evert także będzie musiała podjąć się walki z rakiem. W kolejnych miesiącach Amerykanka przeszła aż sześć rund intensywnej chemioterapii. W styczniu przekazała kibicom dobre wieści. Dodała także, że to jeszcze nie koniec jej walki o powrót do zdrowia. Przed nią jeszcze bowiem długa droga, by dojść do siebie po leczeniu. Tenisistka zaapelowała do kibiców, by regularnie się badali: "Spośród 25 mln kobiet i mężczyzn na całym świecie, którzy mają mutację BRCA, tylko 10 proc. wie, że są nosicielami. (...) Moja rada jest taka: ufaj swojemu przeczuciu, poznaj historię swojej rodziny, ucz się o testach genetycznych i bądź swoim własnym adwokatem". Nadal kompletnie zdruzgotany po porażce w AO. "Jestem rozbity psychicznie"