Sześć lat temu w Poznań Open triumfował Jerzy Janowicz. Dla Hurkacza to pierwsze zwycięstwo w turnieju rangi challengera i jednocześnie kolejny sukces, po tym jak kilkanaście dni temu awansował do drugiej rundy French Open. Pojedynek finałowy był jednym z najkrótszych w historii poznańskiego challengera, trwał 59 minut. Japończyk, który sklasyfikowany jest o ponad 100 miejsc wyżej od Polaka, do finału awansował bez straty seta. Tymczasem w decydującym spotkaniu nie miał pomysłu na grę i mocne serwisy przeciwnika. Jedyną szansą dla Daniela mógł być... deszcz, ale rozpadało się dopiero podczas ceremonii dekoracji. "Starałem się grać jak najlepiej, nie spodziewałem się, że ten mecz skończy się w godzinę. Zdominowałem rywala, świetnie serwowałem i nie miał on żadnych szans na returnie. Myślę, że było to kluczem do tego, że Japończyk miał dużą presję przy swoim serwisie" - mówił po spotkaniu Hurkacz. "Nie był to mecz, w którym trzeba było się fizycznie wykazać, ale na pewno dobrze byłem przygotowany do tego turnieju. W trakcie gry lekko padało, kort był może trochę wolniejszy, ale nie miało to wpływu na grę" - dodał. Hurkacz otrzymał 90 pkt do rankingu ATP oraz nagrodę - 9200 euro. W poniedziałek w rankingu ATP awansuje na ok. 120. miejsce. Jak poinformował 21-letni tenisista z Wrocławia, za tydzień chce wystąpić w challengerze w angielskim Ilkley, a następnie wystartować w kwalifikacjach do Wimbledonu. Tegoroczny Poznań Open był wyjątkowo udany dla Polaków, bowiem w deblu zwyciężyli Mateusz Kowalczyk z Szymonem Walkowem.