Poznański challenger to obecnie drugi co do wielkości męski turniej tenisowy w Polsce. Swój przyjazd awizowali zawodnicy z pierwszej setki rankingu ATP - Serb Filip Krajinovic (60. miejsce) oraz Hiszpan Roberto Carballes Baena (74). W zawodach wystąpi także Japończyk Taro Daniel, który w ubiegłym roku dotarł do finału, ale przegrał z Hubertem Hurkaczem 1:6, 1:6. Najlepszy polski tenisista to właśnie w Poznaniu rozpoczął swój marsz w górę - rok temu był klasyfikowany na 188. miejscu rankingu ATP, w najnowszym notowaniu jest 43. - Ze względu na wysoki ranking Hubert nie może zagrać w naszym challengerze. Jedyną szansą na to jest, że odpadnie szybko z turnieju Rolanda Garrosa, czego mu oczywiście nie życzymy. On sam zadeklarował chęć przyjazdu do Poznania, ale to też zależy od jego planów, ustalanych wspólnie z trenerem. Mamy przygotowaną dla niego "dziką kartę", ewentualnie dla innego zawodnika z topu, któremu nie powiedzie się w Paryżu - powiedział dyrektor turnieju Krzysztof Jordan na konferencji prasowej. Zdaniem Wojciecha Fibaka, który wspólnie z Jordanem w 1992 roku po raz pierwszy w Poznaniu organizowali ten turniej, największą gwiazdą challengera będzie 37-letni Robredo, który w 2006 roku był piątą rakietą na świecie. Obecnie plasuje się na 284. pozycji. - On ma na koncie wiele zwycięstw z najlepszymi zawodnikami na świecie. Kilkakrotnie dotarł do ćwierćfinału turniejów Wielkiego Szlema. To świetny technik, bardzo regularny. Dziś już trochę weteran, sam jestem ciekawy, jak sobie poradzi w Poznaniu - przyznał. Kibiców na korty powinien przyciągnąć także Marcin Matkowski; znakomity przed laty deblista wystąpi w parze z Kacprem Żukiem. Z zaproszenia organizatorów nie skorzystał inny z Polaków Kamil Majchrzak, który wielokrotnie gościł na kortach Parku Tenisowego Olimpia. W turnieju głównym wystąpi czterech polskich zawodników, którzy otrzymali "dzikie karty" - Żuk, Daniel Michalski, Michał Dembek oraz Wojciech Marek. Zawody w Poznaniu odbędą się w nieco zmienionej formule. W głównej drabince znalazło się 48 tenisistów (poprzednio było to 32 zawodników), dlatego dojdzie jedna dodatkowa runda. W eliminacjach wystąpi tylko czterech graczy, zwycięzcy meczów wystąpią w turnieju głównym. - Zwiększenie liczby zawodników do 48 wprowadziło trochę mały zamęt w kwestii logistycznej i organizacyjnej. Zgodnie z regulaminem spotkania mogą toczyć się tylko na trzech kortach, w pierwszych dniach czeka nas więc taki maraton od rana do wieczora - wyjaśnił Jordan. Zwycięzca singla otrzyma 90 punktów do rankingu ATP oraz premię 9200 euro; finalista - 55 pkt i 5400 euro. Autor: Marcin Pawlicki