Gdy w 2017 roku 12-letni Martyn Pawelski wygrał "małego Rolanda Garrosa", czyli paryski turniej Longines Future Tennis Aces dla dzieci do lat 13, już było wiadomo, że jest sporym talentem. Sport ma w genach, babcia była dwukrotną mistrzynią Polski w piłce ręcznej, mama Aleksandra Śniegoń-Pawelska jedną z najlepszych szczypiornistek w historii tej dyscypliny w kraju. Jej dzieci wybrały tenis, Martyn przebija się obecnie do świata seniorów. W rywalizacji juniorskiej radził sobie doskonale, w 2022 roku dotarł do półfinałów French Open tak w singlu, jak i w deblu. W Wimbledonie odpadł w 1/8 finału, w US Open - w drugiej rundzie. Były trener Hurkacza pracuje z półfinalistą juniorskiego Rolanda Garrosa. Co z tego wyjdzie? W zmaganiach seniorskich było jednak gorzej, choć w mniejszych turniejach ITF tenisista z Gliwic radził sobie bardzo dobrze - w grudniu 2022 roku wygrał taką imprezę w Szarm el-Szejk (M15), ten sam wyczyn powtórzył w Egipcie dwa miesiące później, a następnie - w czerwcu zeszłego roku w Serbii. Latem, dzięki swojej wysokiej pozycji w juniorskim rankingu ITF, zagrał w imprezie ITF M25 w Izraelu - i też ją wygrał. Wskoczył do piątej setki rankingu ATP, miał "skalpy" graczy notowanych nawet w czwartej setce. Tyle że jesienią coś się zacięło, ani razu nie awansował choćby do ćwierćfinału, w dwóch próbach w challengerach wygrał ledwie sześć gemów w czterech setach. Pod koniec roku, jak donosi serwis polski-tenis.pl, zmienił trenera - nowym został Aleksander Charpantidis, który w przeszłości wprowadzał do dorosłego tenisa w latach 2017-18 Huberta Hurkacza, a dziś jest trenerem kadry narodowej PZT mężczyzn U 18-23. Rok temu, w wywiadzie dla Magazynu Tenis, Chrapantidis mówił, że Pawelski to jedno z ciekawszych nazwisk w polskim tenisie. - Każdy ma jeszcze sporo do poprawy, ale oni mają papiery na dobre granie. Przed nimi na pewno dużo pracy. Część ma już teraz bardzo profesjonalne podejście, ale nie zawsze robią wszystko to, co należy. Mam na myśli jakość pracy na treningach ogólnorozwojowych, a w szczególności ich intensywność - tłumaczył wtedy. Ważna wiadomość z Anglii - rozstawiony rywal pokonany przez Pawelskiego! Przed tygodniem Pawelski próbował sił w challengerze ATP 50 w Oeiras - tym samym, który później wygrał Maks Kaśnikowski. W kwalifikacjach wpadł na rozstawionego z trójką doświadczonego Białorusina Jegora Gierasimowa, który później dotarł do półfinału. Przegrał z nim po długim boju 6:7(4), 6:4, 1:6. Z Portugalii Pawelski przeniósł się do Anglii - wybrał mniejszy turniej ITF, rangi M25 w Longhborough. Polak jest obecnie 550. na liście ATP, z trudem załapał się do głównej drabinki, a w niej wpadł na rozstawionego z trójką Roberta Strombachsa. To urodzony w Berlinie reprezentant Łotwy, notowany na świecie o 205 pozycji wyżej od naszego młodego tenisisty. A jednak Pawelski dał radę - pokonał rywala 7:6 (5), 6:4, zdobył ostatnich 10 punktów w tym meczu. Tylko raz w karierze ograł zawodnika wyżej notowanego - w finale turnieju w Szarm el-Szejk w grudniu 2022 roku Hindusa Mukunda Sasikumara (ATP 342). W kolejnej rundzie o sukces powinno być łatwiej - rywalem będzie niżej od Polaka notowany Francuz Amaury Raynel. Turniej ITF M25 w Longhborough (korty twarde w hali). 1 runda Martyn Pawelski (Polska) - Robert Strombachs (Łotwa, 3) 7:6 (5), 6:4.