Carlos Alcaraz uważany jest za jeden z największych talentów młodego pokolenia tenisistów. Choć ma on zaledwie 20 lat, wygrał już dwa turnieje wielkoszlemowe - ubiegłoroczny US Open oraz tegoroczny Wimbledon. W ostatnich miesiącach hiszpański sportowiec wielokrotnie wymieniał się z Novakiem Djokoviciem mianem lidera rankingu ATP, udowadniając tym samym, że mimo młodego wieku jest on w stanie nawiązać rywalizację z legendarnymi zawodnikami. Najpierw oskarżenia o przemoc domową, a teraz to. Zamieszanie wokół trenera Djokovicia Niestety, w ostatnim czasie w występach na arenach międzynarodowych Alcarazowi przeszkadzały... problemy zdrowotne. Ostatecznie okazały się one na tyle uciążliwe, że "Carlitos" na jakiś czas musiał wycofać się z rywalizacji. Ostatnie mecze 20-letni Hiszpan rozegrał w Chinach w ramach turniejów ATP w Pekinie i Szanghaju. Po niespodziewanej porażce z Grigorem Dimitrovem w ⅛ finału imprezy w Szanghaju Carlos Alcaraz zdecydował się na przerwę i wycofał się z turnieju ATP 500 w Bazylei. Rafael Nadal powiedział wprost. To byłby absolutny hit! Kibice wniebowzięci Carlos Alcaraz przekazał znakomite wieści. Hiszpan wraca do gry Były lider światowego rankingu postanowił odpuścić sobie imprezę w Szwajcarii, aby skupić się na wyleczeniu urazu lewej stopy. Nie jest to jednak jedyny problem, który dokuczał mu w ostatnim czasie. Narzekał on bowiem także na kontuzję jednego z mięśni dolnej partii pleców. Nic więc dziwnego, że sztab szkoleniowy pozwolił Hiszpanowi na chwilę wytchnienia. Kilka dni odpoczynku jak widać przyniosło efekty. Carlos Alcaraz za pośrednictwem mediów społecznościowych zwrócił się do kibiców i podzielił się z nimi radosną nowiną. Hiszpan jak się okazuje, że zamierza się poddać i chce walczyć o tytuł mistrzowski na koniec sezonu 2023. Przypomnijmy, że podczas turnieju ATP Finals na konto triumfatora imprezy trafi aż 1500 punktów do światowego rankingu. Rywalizacja najlepszych zawodników w stawce odbędzie się w Turynie w dniach 12-19 listopada. Będzie awans Hurkacza, to już pewne. Kolejny faworyt nie sprostał wyzwaniu