W pewnym momencie drugiego seta wydawało się, że życiowy sukces Fręch jest na wyciągnięcie ręki. Polka zwietrzyła szansę. Mocno naciskała utytułowaną rywalkę. Jabeur czuła się niepewnie. Od czasu do czasu kierowała wzrok w stronę swojego boksu trenera Issama Jellaliego i psycholog. Widać było, że fizycznie nie gra na 100 procent możliwości. Wyszła jednak z kryzysu. Pierwszy mecz Jabeur od 17 stycznia Jabeur to jedna z najlepszych zawodniczek ostatniego sezonu, niedawna wiceliderka rankingu WTA, obecnie czwarta na świecie, finalistka ubiegłorocznego Wimbledonu i US Open. Fręch nigdy do tej pory nie pokonała zawodniczki z top 10 rankingu WTA. Tunezyjka mimo swoich kłopotów była wielką faworytką Jabeur przeżywa ostatnio problemy zdrowotne. W lutym poddała się operacji. Występ w Indian Wells i mecz z Fręch był dla Tunezyjki pierwszym po zabiegu i rehabilitacji. Ostatni raz zagrała w Australian Open 17 stycznia, w którym przegrała niespodziewanie już w drugiej rundzie z Czeszką Marketą Vondrousovą. Fręch zasłużenie wygrywa pierwszego seta W pierwszym secie była wiceliderka rankingu nie była tenisistką z poprzedniego sezonu. Miała wiele słabszych momentów. Ale to nie miało znaczenia. Fręch grała jak na siebie bardzo swobodnie, wyluzowana, nie stresowała się klasą rywalki, próbowała dać od siebie to, co ma najlepszego. Długo prowadziła wyrównaną i konsekwentną grę z Tunezyjką. W ósmym gemie po bardzo sprytnym returnie przełamała Jabeur. Z wielkim trudem (aż cztery break pointy) zawodniczka z Północnej Afryki odrobiła tę stratę. Fręch nic przejęła się tym. Grała tak jakby po drugiej stronie siatki była równorzędna jej rankingiem zawodniczka. Jeszcze raz wygrała gema przy serwisie Jabeur. A to oznaczało zwycięstwo w secie. Jabeur wychodzi z kryzysu w końcówce drugiego seta W drugim wymagania wzrosły. Jabeur postawiła wysoko poprzeczkę. Znacznie poprawiła serwis, a w wymianach zamęczała Fręch slajsami i krosami. Tunezyjka po pierwszym podaniu straciła zaledwie dwa punkty. Mimo wszystko Fręch długo dotrzymywała kroku finalistce dwóch turniejów wielkoszlemowych. Po przełamaniu w trzecim gemie natychmiast odrobiła stratę w kolejnym. Trener Andrzej Kobierski aż wstał z miejsca podnosząc rękę w geście triumfu. To było jednak za mało na Jabeur. Ta w końcówce seta mimo oznak kryzysu potrafiła zagrać na dużo wyższym poziomie niż Fręch. Wykorzystała jeszcze jednego break pointa. Wygrała seta 6:4. Trzeci set pod dyktando Jabeur. Dobry turniej Fręch Polka zeszła z kortu na przerwę. W tym czasie kamery zwrócone były na Jabeur, która siedziała ze schyloną głową na ławce tak jakby miała dość tego meczu. Ale po wznowieniu spotkania Jabeur wyraźnie przeważała. Trzeci set toczył się pod dyktando Tunezyjki. Anie razu nie była zagrożona przy własnym serwisie. Trzy razy wygrała gemy, gdy podawała Fręch. W pół godziny wygrała 6:1. Mimo porażki tenisistka z Łodzi może zaliczyć turniej w Indian Wells do udanych. Wykorzystała swoją szansę. Jako "szczęśliwa przegrana" przeszła rundę, wygrała seta z czwartą tenisistką na świecie, nieznacznie poprawi swoją pozycję rankingu. Możliwe, że po takim meczu jak z Jabeur bardziej uwierzy w siebie. Olgierd Kwiatkowski II runda turnieju WTA 1000 BNP Paribas Open w Indian Wells (pula nagród 8 800 000 dol.) Ons Jabeur (Tunezja, 4) - Magdalena Fręch (Polska) 4:6, 6:4, 6:1