Juan Martin del Potro nigdy nie był okazem zdrowia. Podczas swojej kariery był operowany aż osiem razy - cztery razy na nadgarstki i również cztery na prawe kolano. To właśnie jego stan spędza sen z powiek argentyńskiego tenisisty. Ostatni mecz rozegrał 8 lutego. W pierwszej rundzie turnieju w Buenos Aires przegrał z rodakiem Federico Delbonisem 1:6, 3:6. Del Potro bez przełomu w leczeniu Poprzednio w akcji na korcie był widziany wiosną 2019 roku. Doszedł do czwartej rundy Rolanda Garrosa, w Rzymie przegrał w ćwierćfinale z Novakiem Djokoviciem, a w Londynie zaczął od wygranej z Denisem Szapowałowem. Na więcej nie pozwoliła odniesiona kontuzja. Teraz 33-latek przede wszystkim chce odzyskać komfort życia, sport nie jest teraz dla niego najważniejszy. - Niedawno pojechałem do Szwajcarii, by zacząć nowe leczenie, polecane przez wielu tenisistów. Na razie nie przyniosło ono pozytywnych wyników. Wyobraźcie sobie frustrację, którą mam po każdym takim niepowodzeniu. W tym momencie mogę tylko chodzić, nie biegam na bieżni, a chodzenie po schodach sprawia ból. Nie mogę także przez dłuższy czas prowadzić samochodu, bo muszę się zatrzymywać na rozprostowanie nóg - przyznał, cytowany przez "FOX Sports". Jak powiedział, jego głowa nie może zaakceptować życia bez tenisa. - Przejście do życia po karierze nie było u mnie płynne. Nie przygotowałem się do tego, nie wiem, co w takich sytuacjach robili inni. Byłem numerem trzy na świecie, a później przyszły problemy z kolanami i zostałem z niczym. Sportowcy mówią mi, że do zakończenia kariery przygotowywali się rok lub dwa przed ostatnim meczem. Teraz ja robię to samo - dodał dziennikarzom. Jego największym sukcesem pozostanie wygrana w finale US Open 2009 przeciwko Rogerowi Federerowi. Czytaj także: Wiktorowski nie miał wyjścia! Iga Świątek: Musiał to zrobić po turnieju