"Minęły 33 lata odkąd Polak awansował do ćwierćfinału turnieju wielkoszlemowego, ale osiągnięcie Wojciecha Fibaka z 1980 roku zostało wreszcie powtórzone. Teraz jest ich dwóch. Co więcej, jeden z nich awansuje do półfinału po raz pierwszy w historii kraju" - napisał dziennikarz "The Guardian" na stronie internetowej. Media rozpisywały się głównie o postawie Janowicza w pojedynku 1/8 finału z Juergenem Melzerem. "Pięciosetowa rywalizacja Janowicza z Austriakiem wymagała od Polaka mnóstwo sił, a po zakończeniu meczu 22. tenisista na świecie padł na kolana. Z kolei to, jak awans świętował Kubot po pokonaniu Francuza Adriana Mannarino, na pewno świetnie oddaje nastroje w kraju" - podkreślono. Agencja Reuters napisała z kolei, że kankan w wykonaniu Polaka znany jest już w środowisku tenisowym jako "The Kubot". Przypomniano także, że dwóch zawodników tej samej narodowości zmierzy się w ćwierćfinale Wimbledonu po raz pierwszy od 2000 roku, kiedy o półfinał walczyli Amerykanie Pete Sampras i Jan-Michael Gambill. "Sampras jest idolem Janowicza, a mający ponad sześć stóp wzrostu gigant dysponuje serwisem, który w niczym nie ustępuje temu byłego mistrza. Ale podczas trwającego ponad trzy godziny pojedynku z Melzerem postawa Polaka w głębi kortu była równie imponująca" - ocenił "The Guardian". "Jeszcze rok temu Janowicz nie mógł wziąć udziału w kwalifikacjach do Australian Open, bo nie było go stać na lot z Polski. Jednak w listopadzie 2012 roku dotarł do finału Paris Masters, pokonując po drodze Andy'ego Murraya, 22-latek został jednym z najbardziej niebezpiecznych rywali w stawce" - napisano. Agencja Reuters jest pod wielkim wrażeniem gry Janowicza, choć zwraca także uwagę na jego zachowanie na korcie. "Serwisy niczym młot i ogromna aktywność na korcie, która czasem przejawia się dyskusjami z sędzią czy nawet wymianą zdań z asystentami rywala" - podsumowano. Tenisista z Łodzi usłyszał, jak sztab Melzera każde udane zagranie Austriaka kwitował okrzykiem "Jawohl!" ("tak jest!"), po czym powtarzał go sarkastycznie. Narzekał także na sprawność czujnika przy siatce i na stan trawy na korcie nr 12. "Pomimo histerycznego zachowania, Janowicz grał spektakularnie, mieszając miażdżące uderzenia z chytrymi dropszotami, które wyglądają, jakby nie obowiązywała ich grawitacja. Nie należy zapominać o serwisach, które osiągają nawet 140 mil na godzinę (225 km/h) i są najszybszymi w trwającym turnieju" - opisał dziennikarz agencji. Jednak, jak zaznaczono, jednym z problemów polskiego tenisisty jest jego porywczość. "Jest podatny na utratę koncentracji, co pokazał w przegranym czwartym secie, gdy przełamał rywala, ale stracił wywalczoną przewagę już w następnym gemie" - zaznaczono. "Kiedy padł na kolana, jego okrzyk wypełnił niebiosa. Czy Andy Murray to słyszał?" - zastanawiał się z kolei korespondent "The Independent" Jonathan Liew. Mistrz olimpijski z Londynu może być kolejnym rywalem Janowicza lub Kubota, o ile upora się z Hiszpanem Fernando Verdasco. "Spora grupa Polaków mieszkających w Londynie przybędzie na korty w południowo-zachodniej części stolicy by oglądać jeden z najbardziej niespodziewanych ćwierćfinałów" - podsumował Reuters.