Iga Świątek dotarła do czwartej rundy WTA 1000 w Indian Wells bez straty seta. W meczach z Danielle Collins i Lindą Noskovą przełomowy okazywał się siódmy gem pierwszego seta, kiedy to nasza tenisistka broniła break pointów, a później nie traciła już żadnego gema do końca obu spotkań. Cieszyło zwłaszcza zwycięstwo z Czeszką, bowiem w ten sposób Polka zrewanżowała się rywalce za przegraną podczas tegorocznego Australian Open. Swoją bardzo dobrą passę kontynuowała także w starciu z Putincewą, zakończonym wygraną naszej zawodniczki 6:1, 6:2. Reprezentantka Kazachstanu nie potrafiła znaleźć odpowiedniego sposobu na to, by zatrzymać Świątek i dość gładko przegrała. Trzeba jej jednak przyznać, że próbowała na wszelkie, nawet te niekoniecznie dozwolone, sposoby. Brudne gierki Putincewej. Próbowała sprowokować Świątek Szczególnie w drugiej partii, po dość bolesnej porażce w pierwszym secie, z ledwie jednym "ugranym" gemem, reprezentująca Kazachstan Rosjanka szukała różnych "brudnych" sztuczek, by wytrącić Świątek z równowagi. Rzucała rakietą o kort albo "tańczyła" przy linii końcowej w trakcie returnowania. Momentami jej próby prowokacji były wręcz groteskowe, jak chociażby próba serwisu od dołu. Mająca czy to sprowokować Polkę, czy też okazać jej lekceważenie. Efekt był taki, że tenisistka naraziła się tylko na śmieszność. Momentami wybijało to Polkę z rytmu, ale na dłuższą metę naszej tenisistce udawało się trzymać rywalkę na dystans. Ostatecznie 22-latka wygrała mecz 6:1, 6:2. Kolejna rywalka innej klasy Teraz przed Świątek kolejne starcie, w którym tym razem rywalką naszej zawodniczki będzie mająca polskie korzenie Caroline Wozniacki. Reprezentująca Danię zawodniczka to już przeciwniczka innej klasy, zarówno jeśli chodzi o stronę sportową, jak i o tę związaną z zachowaniem na korcie. Liderka rankingu WTA będzie zdecydowaną faworytką. Co więcej, jej droga do finału rysuje się jako stosunkowo prosta, o ile na tym poziomie można w ogóle tak mówić. Ewentualna wygrana z Wozniacki sprawi, że Świątek zmierzy się z lepszą z pary Anastazja Potapowa/Marta Kostiuk. A żadna z nich to nie jest oponentka, której Polka musiałaby. Dopiero w finale potencjalnie czeka ją starcie z Aryną Sabalenką. Trzeba jednak pamiętać, że tenis bywa nieprzewidywalny i takie przedmeczowe rozważania często biorą w łeb.