Zwycięzca zdobył na szczecińskich kortach ziemnych przy Al. Wojska Polskiego premię w wysokości 15 300 euro oraz 125 punktów do rankingu ATP World Tour, w którym jest obecnie 119. Natomiast pokonany przez niego przeciwnik, 71. na świecie, otrzymał czek na dziewięć tysięcy euro oraz 75 pkt. Początek niedzielnego finału był bardzo wyrównany, a obaj tenisiści dość pewnie utrzymywali swoje serwisy. Kluczowy dla losów pierwszej partii okazał się jej ostatni, dziesiąty gem, w którym Brown wykorzystał pierwszego setbola, gdy po 34 minutach przełamał podanie rodaka. Drugiego "breaka" zdobył dwa gemy później, a trzeciego na zakończenie, rozstrzygając nim losy spotkania przy, aplikując rywalowi asa przy pierwszym meczbolu, po 65 minutach gry. - Mój tenis jest specyficzną mieszanką taktyki serwis-wolej, ale i agresywnej gry z głębi kortu. Wszystko zależy od sytuacji, nawierzchni i rywala. Tutaj w kilku meczach konsekwentnie atakowałem i kończyłem wymiany wolejem, ale przeciwko Janowi to nie byłby dobry pomysł, dlatego się musiałem trochę bardziej hamować. Przyjaźnimy się od dawna i zbyt dobrze się znamy, żebym podejmował takie ryzyko - podsumował występ Brown. Triumfator turnieju wystąpił w Szczecinie czwarty raz, ale wcześniej dwukrotnie odpadał w drugiej rundzie w 2010 i 2013 roku, a w 2011 przegrał pierwszy mecz. - Chyba dość dobrze już znam to miasto, a dzisiaj tym bardziej je polubiłem. Mam tu kilka ulubionych miejsc, bo jak wiecie, lubię piwo, ale ich nazw nie powtórzę. Za to mogę pochwalić jedzenie w restauracji Bombaj i Trattorii, no i hotelowym barze, gdzie jadłem, gdy późno kończyłem mecze - powiedział Brown. Choć urodził się w Niemczech, to znaczną część dzieciństwa spędził na Jamajce, skąd pochodzi jego matka. Przez jakiś czas grał też z paszportem karaibskiej wyspy. - Jak widać po kolorze mojej skóry, jestem typowym Niemcem (śmiech). Ale na pewno jestem bardzo słowny i uporządkowany, zdecydowanie potrzebuję typowego niemieckiego porządku wokół siebie. No i jestem bardzo punktualny, w przeciwieństwie do Jana, który zawsze się wszędzie spóźnia dwie minuty, stawiając mnie w kłopotliwych sytuacjach. Tę mieszankę widać też w mojej grze, nieco szalonej i nieobliczalnej, ale chwilami bardzo solidnej i uporządkowanej - powiedział triumfator turnieju. W drodze do tytułu w Pekao Szczecin Open Brown stracił w pięciu meczach tylko jednego seta, eliminując w ćwierćfinale Kamila Majchrzaka. Zawodnik Siemens Tennis Team jako jedyny z sześciu Polaków w głównej drabince nie odpadł w pierwszej rundzie. Tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego razem z Janem Zielińskim dotarł też do 1/4 finału w deblu. W sobotę wieczorem, w finale gry podwójnej rozgrywanym przy sztucznym oświetleniu, Brown i Struff pokonali polsko-słowacki debel Tomasz Bednarek i Igor Zelenay 6:2, 6:4. Niemcy zainkasowali premię w wysokości 6 600 euro do podziału oraz po 125 punktów do rankingu deblistów ATP. Pokonani przez nich rywale otrzymali odpowiednio 3 850 euro i po 75 pkt. Bednarek po raz trzeci grał w szczecińskim finale, a dwa poprzednie osiągnął w parze z Mateuszem Kowalczykiem - triumfując w 2008 roku i ponosząc porażkę z Niemcami Andre Begemannem i Martinem Emmrichem dwa lata temu. Ze Szczecina Tomasz Dobiecki