O Magdzie Linette zrobiło się głośno na początku roku. Wówczas reprezentantka Polski pokazała się z bardzo dobrej strony w wielkoszlemowym Australian Open. W półfinale zakończyła przygodę w Melbourne. Piękny sen zawodniczki przerwała nowa liderka światowego rankingu WTA, Aryna Sabalenka. Choć po zawodach wielu ekspertów zachwyconych formą 31-latki, wieszczyło jej sportowe sukcesy, ona jednak nie zdołała nawiązać walki z najlepszymi. Wiele wskazywało na to, że to właśnie w Kantonie "Biało-Czerwona" wróci do formy, jaką prezentowała w Australii. Magdalena z powodzeniem rywalizowała w turnieju WTA 250 w Guangzhou. W finale rozgrywek przyszło jej się mierzyć z Xiyu Wang. Mecz od początku nie szedł po myśli naszej rodaczki. Niestety tym razem to rywalka dyktowała jej warunki. Nie obyło się bez incydentów. W drugiej partii przy stanie 1:2, poznanianka zaniepokoiła kibiców. Skarżyła się na ból w prawym barku i poprosiła o przerwę medyczną. Ostatecznie Polka przegrała pojedynek z reprezentantką gospodarzy 0:2 (0:6, 2:6). Hubert Hurkacz musi ratować skórę kolegom. Wyjdzie na kort dwa razy Koszmar Magdy Linette w finale. Z Chin nie wyjedzie jednak z pustymi rękami Jest promyczek szczęścia w tym gorzkim dla Polki spotkaniu. Zawodniczka zanotowała awans w światowym rankingu WTA i aktualnie zajmuje 25. miejsce. Ponadto na jej konto wpłynęła również pokaźna sumka. Jak wiadomo, za zwycięstwo w rozgrywkach tryumfatorka zgarnia 34 tys. 228 dolarów, co w przeliczeniu na złotówki wynosi blisko 150 tys. zł. Premia trafi do rąk Xiyu Wang, ale Polka też otrzymała pokaźny bonus za awans do finału. Linette w Chinach zainkasowała 20 tys. 226 dol. (czyli ponad 87,7 tys. zł). Dla Linette był to szósty finale imprezy rangi WTA. Na koncie poznanianka ma dwa tytuły. Tryumfowała w 2019 r. w Nowym Jorku i rok później w Hua Hin. Na razie tenisistka nie zamierza wracać do Europy. Weźmie udział w turnieju organizowanym w Seulu, który potrwa od 9 do 15 października. Niewiarygodne, do czego są zdolni fani Świątek. Polka rozchwytywana w Tokio