Olgierd Kwiatkowski, Interia.pl: Jest pani trzecią rakietą w Polsce. Czy w takiej sytuacji może pani liczyć na to, że zagra w meczu z Rumunią skoro do rozegrania są najpierw dwa single? Magdalena Fręch, tenisistka sklasyfikowana 87. miejscu w rankingu WTA): Kapitan ogłosi skład w czwartek, dzień przed meczem. Faworytką do gry nie jestem, wiadomo na pewno, że nie zagram na pierwszej rakiecie, bo mamy w drużynie dwie wyżej sklasyfikowane zawodniczki. Nie wiem jak będzie wyglądała drużyna, wszystko zależy od dyspozycji dnia, jak danego dnia każda z nas się czuje. Na tej podstawie są dobierane składy. Zawsze liczy się dobro drużyny. Zespół musi być tak dobrany, aby reprezentacja wygrała. Czuje się pani rezerwową? - Nie. Czuję się jak pełnoprawny członek tej drużyny. Każda z nas jest potrzebna. Nie wiadomo, co się stanie, jeśli któraś z zawodniczek doznałaby kontuzji. Wtedy nawet czwarta, piąta rakieta wchodzi na kort i musi zagrać na 100 procent. Muszę być gotowa do gry tak jak inne tenisistki i myśleć o tym, że zagram, a nie, że jestem rezerwową. Macie w drużynie liderkę rankingu WTA. Jak to na was wpływa? - Mamy dużą większą wiarę w siebie. Iga nie dość, że jest liderką, to jeszcze to potwierdza w kolejnych wygranych przez siebie turniejach. To dla nas ogromna przewaga mentalna - mamy najmocniejszą tenisistkę na na świecie. Nigdy takiej sytuacji wcześniej nie było i nigdy nie byłyśmy takim faworytkami jak w tej chwili - mamy przecież trzy dziewczyny w pierwszej setce rankingu WTA. Teraz powinno być tylko lepiej. Może mamy nawet drużynę na wygranie finału? Myślicie już o finałach? - Przed nami mecz z Rumunią i on jest najważniejszy. Nie lekceważymy tej drużyny. Mihaela Buzarnescu była w przeszłości w top 20, wygrała turniej WTA 500. Dziś jest poza setką, ale to mocna zawodniczka. Tylko, że u nas wszystkie zawodniczki są mocne. Jesteśmy w dobrej sytuacji i bardzo wierzymy w to, czego jeszcze możemy dokonać. Trenowała pani z Igą? - Jeszcze nie, mam za sobą jeden trening, tylko taki, żeby zapoznać się z nawierzchnią. Dopiero wróciłam z USA. Jak pani się na niej czuje? - Kort jest świetnie przygotowany. Na pewno nie będzie żadnych problemów. To ta sama nawierzchnia co na poprzednich Fed Cupach. To powinno nam ułatwić grę z Rumunkami, choć mamy mało czasu na przystosowanie się, ale rywalki również. Jakie ma pani plany po meczu w Radomiu? - Czas na europejskie turnieje na mączce. Najpierw kwalifikacje WTA 1000 w Madrycie, potem zagram we Francji - być może w Saint Malo albo w Paryżu w WTA 125, w Strasburgu w WTA 250 . Przyzwyczaiła się pani do bycia w pierwszej setce? - To już prawie pół roku. Myślę, że to fajne osiągnięcie. Liczę na więcej. Mam coraz ambitniejsze plany. Chciałabym na dużo dłużej zadomowić się w top 100. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski