Sabalenka podchodziła do turnieju w Stuttgarcie po bardzo udanym sezonie na kortach twardych, uwieńczonym przede wszystkim wygraną w Australian Open. Białorusinka wygrała także turniej w Adelajdzie i z dobrej strony pokazała się w Indian Wells i w Miami. Przed rozpoczęciem rywalizacji w Niemczech zapowiadała, że ma zamiar zrewanżować się Idze Świątek, za porażkę w zeszłorocznym finale tego turnieju. Takie pieniądze dla Igi Świątek po powrocie na kort. Zaczęło się mocno WTA Stuttgart. Aryna Sabalenka pokonała Paulę Badosę Badosa od początku postawiła jej jednak bardzo trudne warunki. Dało się zauważyć, że Hiszpanka ma "w nogach" więcej meczów rozegranych na mączce, bo w przeciwieństwie do Sabalenki, wzięła udział także w turnieju w Charleston, gdzie odpadła dopiero w ćwierćfinale po porażce z Jessiką Pegulą. W Stuttgarcie w pokonanym polu zdążyła już zostawić Darię Kasatkinę i rodaczkę, Cristinę Bucsę. CZYTAJ TAKŻE: Rosyjska gwiazda porzuca ojczyznę. "Nikomu nie powiedziałam, że chcę to zrobić" Pierwszy set był dosyć wyrównany, a kluczowym momentem dla jego dalszego rozwoju okazał się trzeci gem, w którym Hiszpanka przełamała rywalkę. Zdobytą przewagę utrzymywała już do końca partii, chociaż w samej końcówce musiała mocno się bronić przed napierającą Sabalenką. Przy stanie 5:4 Białorusinka miała aż 3 break pointy, za każdym razem jednak Badosa była w stanie się z nich wybronić. Z kolei gdy ona otrzymała szansę na zamknięcie seta, to wykorzystała ją momentalnie i po 40 minutach mogła cieszyć się z objęcia prowadzenia. Sabalenka wraca do gry 25-latka wyśmienicie zaczęła także drugą partię, bo już na jej starcie ponownie przełamała Sabalenkę, dając sobie dodatkowy komfort. Później znów była w stanie pracować serwisem na tyle dobrze, by nie dać rywalce zbytnich szans na odbrobienie straty. Taką szansę druga zawodniczka światowego rankingu otrzymała co prawda przy stanie 3:2, ale znów Badosa utrzymała nerwy i wybroniła się przed przełamaniem, po chwili samej zapisując gema na swoim koncie. Reporter kompletnie zaskoczył Igę Świątek. Polka błyskawicznie zareagowała Ta sztuka wreszcie udała się Białorusince przy trzecim podejściu, wyrównując stan seta na 4:4 i dając sobie szansę na powrót do spotkania. Szansa została dodatkowo zwiększona moment później, po pewnie wygranym gemie przy własnym podaniu. To wyraźnie podbudowało ją mentalnie, a siłą rozpędu drugi raz z rzędu przełamała Badosę i wyrównała stan meczu. Charakter Badosy, wyrachowanie Sabalenki Hiszpanka pokazała z kolei duży charakter w decydującym secie. W pewnym momencie wydawało się, że Sabalenka napędzona końcówką drugiej partii będzie nie do złapania, bo prowadziła już 3:0. Badosie udało się jednak uzyskać przełamanie powrotne, obronić swoje podania i doprowadzić do remisu. Później jednak sama zrobiła sobie mocno pod górkę, bo mając na rakiecie piłkę na wyrównanie popełniła podwójny błąd serwisowy i zamiast 4:4, zrobiło się 3:5. Badosa znów pokazała jednak wolę walki i jeszcze przełamała Sabalenkę, doprowadzając do stanu 4:5. Później, już przy swoim serwisie, udało jej się obronić pierwszą piłkę meczową rywalki. Drugi meczbol okazał się jednak skuteczny i Białorusinka zaliczyła naprawdę imponujące zwycięstwo, zwłaszcza mając na uwadze jego okoliczności. W półfinale rywalką Sabalenki będzie lepsza z pary Anastazja Potapowa - Caroline Garcia. Aryna Sabalenka (2. WTA) 2:1 (4:6, 6:4, 6:4) Paula Badosa (31. WTA)