Partner merytoryczny: Eleven Sports

Białorusini grzmią ws. Aryny Sabalenki. Bezlitosne słowa o rezygnacji z igrzysk. "Absurdalne wymówki"

Aryna Sabalenka podjęła decyzję, że nie wystąpi na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Komunikat trzeciej rakiety świata zaskoczył jej rodaków, bowiem jeszcze jakiś czas temu gwiazda tenisa nie była pewna, czy w ogóle dostanie zielone światło na wyjazd do Paryża. A jednak, mimo że władze wyciągnęły rękę do rywalki Igi Świątek, ta nie zdecydowała się na udział w rozgrywkach. Rodacy 26-latki spekulują, że za jej decyzją stoją... kontakty z prezydentem Łukaszenką. 

Aryna Sabalenka
Aryna Sabalenka /Robert Prange/Getty Images

Tenisistki i tenisiści mają bardzo napięty grafik w tym sezonie. Po prestiżowym Roland Garrosie zawodniczki przygotowują się do zmagań w kolejnym wielkoszlemowym turnieju, tym razem organizowanym na trawie - Wimbledon. Z kolei po rozgrywkach w Anglii sportsmenki udadzą się do Paryża, gdzie pod koniec lipca rozpoczną się Letnie Igrzyska Olimpijskie. Już wiadomo, że w imprezie udziału nie weźmie gwiazda kobiecego touru - Aryna Sabalenka. Jak sama przekazała mediom, decyzja podyktowana była względami zdrowotnymi oraz zmianą nawierzchni.

"To za dużo na mój harmonogram. Podjęłam decyzję, aby zadbać o swoje zdrowie. Trzeba coś poświęcić. To także za dużo zmian nawierzchni " - wyjawiła 26-latka pochodząca z Mińska przed turniejem w Berlinie. 

Zaskoczeni słowami zawodniczki wydawali się być jej rodacy, którzy spekulowali nad sytuacją sportsmenki. "Nie są to jakieś wyjątkowe okoliczności - o ranking dbają wszyscy czołowi tenisiści świata. Wielu z nich pojedzie na igrzyska olimpijskie. Poza tym Sabalenka nie ma problemów z liczbą turniejów" - czytamy na portalu Tribuna. 

Dziennikarze wspomnianego serwisu mają pewną teorię związaną z głową państwa. 

Emma Navarro - Aryna Sabalenka. Skrót meczu. WIDEO/Associated Press/© 2024 Associated Press

Aryna Sabalenka nie jedzie na igrzyska. Białorusini zwracają uwagę na jej kontakty z Łukaszenką 

26-latka długo milczała w sprawie sytuacji politycznej na wschodzie Europy. Rywalka Igi Świątek nie tylko nie zabierała publicznie głosu w sprawie wojny w Ukrainie, ale również kilkukrotnie była w centrum uwagi podczas prestiżowych rozgrywek. Szczególnie głośnym echem odbił się w mediach stosunek ukraińskich tenisistek do Sabalenki. Zawodniczki nie podawały jej ręki na korcie. Mało tego, można było odnieść wrażenie, że 26-latka je prowokowała. Sportsmenka podchodziła pod siatkę po meczach, wiedząc dobrze, że rywalka nie weźmie z niej przykładu. 

W ubiegłym roku gwiazda pękła i wyjawiła publicznie, co sądzi o sytuacji politycznej. "Nie popieram wojny, co znaczy, że nie popieram teraz Łukaszenki. Graliśmy wiele meczów Fed Cup w Białorusi. Przychodził na nie i robił sobie z nami zdjęcia. Nic złego nie działo się wówczas w Białorusi, Ukrainie, czy Rosji" - mówiła Sabalenka o zdjęciach z dyktatorem Aleksanderem Łukaszenką.

I właśnie o kontaktach prezydenta Białorusi z tenisistką spekulują dziennikarze wspomnianego portalu "Tribuna". 

"Sabalenka mogła odmówić udziału w igrzyskach olimpijskich, aby uniknąć pytań o Łukaszenkę" - stwierdzili już w tytule żurnaliści. 

Determinacja, z jaką MKOl przerzedził w rezultacie białoruskie listy do Paryża, prowadzi do hipotezy, że Aryna Sabalenka nie była tylko gwiazdą. To prawda, że nie ma jeszcze dowodów na tę hipotezę, a jedynie przeczucie. Wszelkie wyjaśnienia Sabalenki, dlaczego odmawia udziału w turnieju olimpijskim, są niepoważne, to po prostu jakieś przedszkole. Skomplikowany harmonogram, potrzeba odpoczynku, trudności w przechodzeniu z jednej nawierzchni na drugą – nawet propagandyści Łukaszenki dziwią się tak absurdalnymi wymówkami

~ czytamy dalej w tekście. 

"A co, jeśli Sabalenka zostanie ostrzeżona, że decyzją komisji nie zostanie dopuszczona do igrzysk? Na przykład z tego samego powodu, dla którego nie pozwolono wioślarce Marinie Litwinczuk, która w kampanii Łukaszenki spędzała zbyt dużo czasu. I po otrzymaniu takiej informacji tenisistka postanowiła przedstawić formalne powody odstąpienia, a następnie spokojnie spędziła czas ze swoim nowym kochankiem, zamiast dać się publicznemu wzruszeniu i ponownie zaprzeczać na konferencjach prasowych, że jest w jakiś sposób powiązana z dyktatorem" - dodali dziennikarze.   


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem