Polak awans do ćwierćfinału w Bazylei wywalczył już w środę - pokonał 6:1, 6:4 Jana-Lennarda Struffa i było to jedno z łatwiejszych zwycięstw Polaka w ostatnim czasie. "Hubi" walczy o prawo startu za trzy tygodnie w ATP Finals i wciąż ma szansę na miejsce w czołowej ósemce rankingu Race. Przed tym turniejem był na 11. miejscu na liście, ale teraz wiemy już, że to się zmieni. Jak bardzo - zależy tylko od Polaka i jego postawy w szwajcarskim turnieju. A o półfinał powalczy w piątek z Holendrem Tallonem Griekspoorem. Pogrom faworytów. Tylor Fritz jako pierwszy, zaraz po nim przepadł Casper Ruud W czwartek z turniejem najpierw pożegnał się bowiem Taylor Fritz - Amerykanin stoczył bardzo zacięty pojedynek z Rosjaninem Aleksandrem Szewczenką. Było 18 szans na przełamanie, w tym aż 15 dla Amerykanina, ale żadnego breaka. Sety rozstrzygały tie-breaki, dwa razy lepszy był w nich Szewczenko. W "wyścigu po Turyn" Hurkacz może więc wyprzedzić Amerykanina, ale musi co najmniej awansować do finału - wtedy wskoczy na dziewiąte miejsce. Dziesiąte ma już zaś pewne, a to jest związane z kolejnym niespodziewanym wynikiem, tym razem w meczu z udziałem Caspera Ruuda. Norweg zajmował w poniedziałek 10. miejsce w rankingu Race - właśnie przed Hurkaczem. Polak go wyprzedził, wygrywając w drugiej rundzie, Ruud mógł dziś wyprowadzić kontrę i odzyskać pozycję. Wystarczyło tylko, by wygrał ze znajdującym się na początku drugiej setki rankingu ATP Szwajcarem Dominicem Strickerem. Tylko że Norweg jest w fatalnej formie, od lipca nie był w stanie w żadnej imprezie wygrać więcej niż dwóch meczów. Stąd spadki w rankingach finalisty Rolanda Garrosa. Dzisiejszy mecz ze Strickerem tylko potwierdził, że Ruud ma duży problem. Szwajcar mógł wygrać w dwóch setach, zmarnował szansę. Decydował tie-break Niżej notowany przeciwnik lepiej podawał, Ruud miał ledwie 64 proc. skuteczności pierwszego serwisu. Jeszcze w trzecim gemie faworyt obronił dwa break pointy, w piątym już nie dał rady. Sam zaś nie był w stanie "kąsać" rywala. Dokonał tej sztuki dopiero pod koniec drugiej partii, choć wcześniej aż cztery razy był w poważnych opałach. Stricker miał wielką szansę skończyć to spotkanie w dwóch setach, nie wykorzystał jej jednak. I został za to ukrany, musiał grać w decydującej rozgrywce, a tu wszystko już było na styku. Szanse na przełamanie w tym trzecim secie mieli obaj, Ruud zaczął nawet od 40:0 przy podaniu przeciwnika. Breaków jednak nie było, doszło do tie-breaka. A w nim triumfował Stricker, aż 7:1. Hurkacz wyprzedzi więc Ruuda w rankingu Race, a żaden z grających jeszcze zawodników - czy to Frances Tiafoe, czy też Karen Chaczanow - nie dogoni Polaka. Wrocławianin wskoczy więc na 10. miejsce, maksymalnie może być ósmy. Dużo więcej będzie jednak wiadomo po Mastersie w Paryżu - tam wystąpi cała czołówka.