Polak wygrał w Szwajcarii w sobotę swój czwarty mecz. Wcześniej pokonał: Serba Duszana Lajovicia, Niemca Jana-Lennarda Struffa, Holendra Tallona Griekspoora. To nie były proste spotkania, łatwi rywale. A wrocławianin oddał w tych spotkaniach tylko jednego seta - w ćwierćfinale z zawziętym Holendrem. Z niewygodnym leworęcznym i bardzo sprytnym Humbertem Hurkacz musiał zagrać jeszcze lepiej. Francuz pokonał niedawno Stefanosa Tsitsipasa i Andrieja Rublowa. W Bazylei rozprawił się w drugiej rundzie z Casperem Ruudem. Ale oczywiście to Polak był faworytem, nawet w opinii przeciwnika. - To będzie piekielnie trudny mecz. W tym momencie on gra super - chwalił Hurkacza po meczu ćwierćfinałowym z Dominikiem Strickerem, Humbert. Hubert Hurkacz gra dalej. Polak szczerze o szalonych bitwach Jeden trudny moment Hurkacza w pierwszym secie W pierwszym secie Hurkacz potwierdził pochwały spływające pod jego adresem. Skupiony, bardzo spokojny i konsekwentny od początku do końca miał tylko jedną sytuację, w której Francuz mógł wypracować przewagę. Tak stało się w połowie pierwszego seta. Wrocławianin mimo że miał czwartego gema w garści, prowadził 40:15 nagle zaczął popełniać niewymuszone błędy. Rozregulował się. Trafiał to w siatkę, to w aut. Francuz nie dość, że doprowadził do równowagi, to był blisko odebrania gema serwisowego Polakowi. Ale od czego jest dobre podanie. Mocnym i precyzyjnym serwisem Hurkacz zażegnał niebezpieczeństwo, obronił dwa break pointy. Chwilę potem to on znalazł się w podobnej sytuacji co przed chwilą jego przeciwnik. Różnica polegała na tym, że Hurkacz dobił rywala, gdy miał do tego okazję. Przełamał Humberta na 3:2. Nic ważniejszego w tym secie już się nie wydarzyło. Podający wygrali zdecydowanie wszystkie pozostałe gemy, tracąc w nich zaledwie dwa punkty (oba Hurkacz). Zdenerwowany Hurkacz w drugim secie W drugim secie nastąpiła jednak zmiana. Polak miał problemy. Zawodził go forhend, a w wielu sytuacjach zaczął grać pasywnie. W czwartym gemie niespodziewanie przegrał swój serwis. Bardzo się tym zdenerwował. Widać to było w kolejnym kiedy mając szansę wykorzystać break pointa popsuł proste zagranie. Wściekły rzucił rakietą. Przegrywał 1:4. Miał też okazję wrócić do tego seta w samej końcówce. Humbert nie wykorzystał żadnego z trzech setboli, a Polak miał za to break pointa. Znów się nie udało. Polak nie dowierzał, kręcił głową, ale w końcu - mimo fantastycznej walki - przegrał tego seta. Ależ emocjonująca końcówka. No i oczywiście tie-break W rozstrzygającej partii długo zanosiło się na tie-break. Hurkacz był na dobrej drodze, by zakończyć mecz wcześniej. W najważniejszym momencie seta wygrał gema serwisowego Humberta. Prowadził 5:3 i serwował. Ponownie jednak ujawniły się wszystkie te błędy wrocławianina, dzięki którym przegrywał punkty w drugim secie. Francuz natychmiast - i to pod presją przegrania meczu - odrobił stratę. Hurkacz wciąż miał korzystny wynik, było 5:4. Rywal miał prawo wciąż czuć presję. Humbert rzeczywiście miał problemy. Bronił dwóch piłek meczowych. Wyszedł z tego. Po ostatniej wygranej piłce 10. gema aż wrzasnął, aby pozbyć się przeżytych przed chwilą emocji. Skończyło się więc na tie-breaku. Nie ma w ATP zawodnika bardziej doświadczonego w tej rozgrywce niż Hurkacz. Polak zaczął od prowadzenia 2:0 i 3:1. Grał z wyjątkowym poświęceniem. W kolejnym punkcie rzucił się na kort, aby odegrać piłkę. Nic się nie stało, ale na twardej nawierzchni otarł sobie skórę. Upadł. Krwawił. Z krwawiącą ręką, w każdej przerwie ocierając ją ręcznikiem, dotrwał do końca. Ostatni punkt zdobył po zagraniu asa serwisowego. Wygrał z Francuzem i awansował do trzeciego po Marsylii i Szanghaju finału ATP w tym roku. Chapeau bas. Olgierd Kwiatkowski Półfinał turnieju ATP 500 w Bazylei (pula nagród 2 196 000 euro) Hubert Hurkacz (Polska, 4) - Ugo Humbert (Francja) 6:4, 3:6, 7:6 (5)