Informacja na temat wprowadzenia nowych reguł pojawiła się już w listopadzie, ale wówczas organizatorzy imprezy w Melbourne temu zaprzeczyli. Teraz zaznaczyli, że została podjęta po konsultacjach z aktywnymi i byłymi tenisistami. - Wprowadzenie takiego rozwiązania przy stanie 6:6 w decydującej partii ma zapewnić kibicom wyjątkowy finał nieraz epickich pojedynków. Dłuższy niż typowy tie-break (ten jest rozgrywany do siedmiu punktów - red.) daje szansę na zwrot akcji i może zmniejszyć znaczenie przewagi serwisu - argumentował dyrektor turnieju Craig Tiley. Nowa zasada będzie obowiązywać we wszystkich konkurencjach, czyli w piątej odsłonie męskiego singla i trzeciej kobiecej gry pojedynczej, debli oraz miksta. Wcześniej, bo w październiku, zmiany zapowiedzieli też organizatorzy Wimbledonu. W Londynie od przyszłorocznej edycji tie-break będzie rozgrywany w decydującej partii każdego meczu przy stanie 12:12. Jako pierwszy z turniejów wielkoszlemowych w stronę skracania długich spotkań poszedł US Open. Tam w decydującej partii przy stanie 6:6 rozgrywany jest tie-break. French Open to jedyna obecnie impreza tej rangi, w której zachowano zasadę przewagi dwóch gemów. Przyszłoroczna edycja Australian Open rozpocznie się 14 stycznia.