W ćwierćfinale Australijczyk po zaciętym, pięciosetowym pojedynku pokonał turniejową "9", Argentyńczyka Davida Nalbandiana 6-3, 6-2, 1-6, 3-6, 10-8. Mecz trwał ponad cztery godziny. W pierwszym środowym ćwierćfinale Roddick pokonał 6-3, 7-5, 4-1 Nikołaja Dawidienkę (26). Rosjanin zrezygnował z dalszej gry w połowie trzeciego seta, ponieważ miał kłopoty z oddychaniem. Rozpoczęły się one już w drugiej partii meczu i zmusiły go do wezwania na kort fizykoterapeuty. - Zupełnie nie wiem co się stało. Było bardzo gorąco, a ja nie mogłem oddychać, biegać i miałem kłopoty z kontrolowaniem piłki. Pierwsze objawy zauważyłem w pierwszym secie, przy stanie 3-3. Po prostu zaczęło się dziać ze mną coś złego. Przy krótkich wymianach nie było najgorzej, ale słabo znosiłem dłuższe piłki. Po nich nie mogłem złapać oddechu - powiedział po meczu Dawidienko. We wrześniu 2002 roku Dawidienko wygrał w Szczecinie challenger ATP Pekao Open (z pulą nagród 125 tys. dol.). - Szczególnie źle się czułem w gemach, w których była wyrównana walka. Starałem się jak najbardziej przeciągać przerwy między wymianami, żeby ustabilizować oddech, ale to niewiele mi pomagało. Chwilami było ze mną naprawdę niedobrze. Lekarz twierdził, że to był efekt upału - dodał Rosjanin. - Teraz muszę odpocząć i spokojnie zobaczyć jak zachowuje się mój organizm i co było prawdziwą przyczyną tego stanu. W drodze do pierwszego wielkoszlemowego ćwierćfinału w karierze, 23-letni Rosjanin wyeliminował dwóch wysoko rozstawionych graczy - Brytyjczyka Tima Henmana (7) w trzeciej i Argentyńczyka Guillermo Canasa (12) w czwartej rundzie. - Myślę, że teraz trzeba poczekać i pozwolić odpocząć Nikołajowi. Jak dojdzie do siebie na pewno opowie dokładnie, co się stało. Dzisiaj mocno niepokoiłem się jego stanem - powiedział po meczu Roddick. Natomiast w meczu nocnej sesji na Rod Laver Arena Hewitt wygrał 6-3, 6-2, 1-6, 3-6, 10-8 z Argentyńczykiem Davidem Nalbandianem (9). Mecz trwał cztery godziny i pięć minut. W ten sposób Hewitt uczcił święto narodowe Australii obchodzone w środę. Mecz zakończył się dziesięć minut przed północą, kiedy to nad Melbourne miały rozbłysnąć sztuczne ognie. W poczynania obydwu tenisistów, szczególnie w decydującym secie, wkradły się nerwy. Obydwaj wielokrotnie nie zgadzali się z decyzjami sędziów liniowych i kłócili się z arbitrem, a napięcie to powoli zaczęło się udzielać widowni. Coraz częściej z wypełnionych po brzegi trybun Rod Laver Arena dobiegały okrzyki "aut" przy zagraniach Argentyńczyka, po których piłka lądowała w okolicach linii. Hewitt wygrał już dwa turnieje zaliczane do Wielkiego Szlema- przed czterema laty zwyciężył w nowojorskim US Open, a w kolejnym sezonie triumfował na trawiastych kortach w Wimbledonie. Natomiast w Melbourne do tego roku ani razu nie udało mu się przejść czwartej rundy. O zwycięstwie Australijczyka zadecydowało jedno przełamanie serwisu rywala, w 17. gemie. Kolejnego, przy swoim podaniu, wygrał bez straty punktu. - Po prostu starałem się walczyć - stwierdził po heroicznym boju Hewitt. - Powiedziałem sobie: "daj z siebie wszystko". I to znów się opłaciło. Zapytany jak czuje się po tak długim pojedynku, Australijczyk zażartował: - Mogę jutro wybrać się na 10-kilometrową przebieżkę. Wyniki środowych meczów 1/4 finału: Lleyton Hewitt (3) - David Nalbandian (9) 6-3, 6-2, 1-6, 3-6, 10-8 Andy Roddick (USA, 2) - Nikołaj Dawidienko (Rosja, 26) 6-3, 7-5, 4-1 i krecz Dawidienki Pary 1/2 finału: Roger Federer (Szwajcaria, 1) - Marat Safin (Rosja, 4) Hewitt - Roddick