Thiem miał przeciwko sobie nie tylko 47. w rankingu ATP Kyrgiosa, ale także żywiołowo wspierającą Australijczyka publiczność, która zasiadła na trybunach John Cain Arena. W dwóch pierwszych setach faworyt miał niewiele do powiedzenia. Później jednak wrócił do gry, a pomagał tym sobie kolejnymi skutecznymi serwisami. Pod koniec trzeciego seta ulubieniec miejscowych kibiców był sfrustrowany, a dał temu wyraz, uderzając rakietą o kort. Kilka razy próbował swojego firmowego zagrania, tzw. tweenera (uderzenie piłki między nogami), ale tym razem nie przynosiło mu to punktów. Austriak grał coraz lepiej, co wywoływało coraz większą nerwowość u jego przeciwnika. Kyrgios w pewnym momencie wystrzelił piłkę wysoko na trybuny, za co zarobił punkt karny, gdyż po raz drugi w tym spotkaniu naruszył regulamin. Gdy Thiem zaliczył kolejne uderzenie wygrywające po minięciu Kyrgiosa, ten rzucił tylko "To niedorzeczne". W ostatniej akcji meczu Austriak popisał się efektownym bekhendem wzdłuż linii. - Granie po raz pierwszy przeciwko Nickowi na jego ulubionym korcie, w towarzystwie niesamowitej publiczności. To nie jest łatwe zadanie. To był epicki pojedynek i dobry ostatni mecz przed lockdownem. Przykro, że teraz będziemy grać przy pustych trybunach - zaznaczył Thiem, nawiązując do decyzji władz stanu Wiktoria, która ma obowiązywać przez pięć kolejnych dni. Austriak ma już doświadczenie w odwracaniu losów pojedynków wielkoszlemowych. Występ w finale ubiegłorocznego US Open również zaczął od stanu 0:2 w setach, by potem sięgnąć po tytuł. - Ten mecz nauczył mnie, że rezygnacja nigdy nie jest opcją - zaznaczył w piątek, wspominając nowojorską imprezę. Jego kolejnym rywalem będzie rozstawiony z "18" Bułgar Grigor Dimitrow. an/ krys/