Williams, przy stanie 1-1 w setach, w siódmym gemie kolejnej była o punkt od awansu do półfinału. Sędzia wywołał u niej jednak błąd stóp, a chwilę później podkręciła kostkę. Podniosła się od razu z kortu, ale nie wróciła już do poziomu gry, jaki prezentowała jeszcze przed chwilą. Pliszkova wygrała sześć gemów z rzędu. - To po prostu Karolina świetnie spisywała się wówczas przy moim serwisie. Zaczęła grać bardzo, bardzo dobrze. Nie sądzę, by wpływ na to wszystko miała moja kostka. Pliszkova po prostu wówczas rządziła. Przy meczbolach grała zjawiskowo, trafiała w linię. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego - chwaliła Czeszkę 37-letnia Amerykanka, która przegrała 4:6, 6:4, 5:7. Sama nie ma do siebie zastrzeżeń, choć nie wykorzystała czterech piłek meczowych. - Nie zrobiłam niczego złego przy meczbolach. Wciąż grałam agresywnie. Ona jednak parę razy trafiła w linię, dołożyła asy i niemożliwe do zreturnowania serwisy. Zrobiłam dosłownie wszystko, co mogłam - zaznaczyła. Mimo podkręcenia kostki w trzeciej odsłonie Williams nie zdecydowała się na przerwę medyczną. - Z moją kostką wszystko jest w porządku. Zazwyczaj w takich sytuacjach weryfikacja u mnie następuje dzień później. Nie wzywałam fizjoterapeuty, bo nie czułam, by była taka potrzeba - zastrzegła. Amerykanka w Australian Open triumfowała w latach 2003, 2005, 2007, 2009-10, 2015 i 2017. Ostatni sukces odniosła będąc już w ciąży, a po urodzeniu córki nie wystąpiła przed rokiem. Do profesjonalnej rywalizacji po przerwie macierzyńskiej wróciła w marcu ubiegłego roku. - Od pierwszego dnia liczyłam na to, że wyjdę na kort i znów będę wygrywać. Jak na razie tak się nie stało, ale lubię swoje podejście. Nie chcę iść na konferencję i mówić "spodziewałam się porażki, bo mam za sobą rok przerwy. Gram dopiero od 10 miesięcy, więc nie spodziewam się zwycięstw". To nie jest moje nastawienie. Mimo że gram od 10 miesięcy, to liczę na triumf i jeśli nie udaje mi się zwyciężyć, to czuję rozczarowanie. Na pewno potrzebuję jeszcze czasu. Moim celem zawsze jest wygrywanie turniejów. Nie zamierzam tu siedzieć i kłamać, że jest inaczej. Na razie mi się jednak nie udało, ale czuję, że ten moment nadejdzie. Zamierzam do tego podejść na spokojnie, krok po kroku. To z pewnością nie jest dla mnie łatwe - przyznała słynna tenisistka. Ostatnio z sukcesu w Wielkim Szlemie cieszyła się właśnie dwa lata temu w Melbourne. Był to jej 23. tytuł w zawodach tej rangi w singlu. Brakuje jej jednego, by wyrównać rekordowe osiągnięcie Australijki Margaret Court. Jeden z dziennikarzy spytał Amerykankę, w którym turnieju wielkoszlemowym upatruje największej szansy na osiągnięcie tego celu. - Rozmawiając o tym dziś, trzeba wskazać French Open, bo jest następny w kalendarzu. Długo czekałam na 22., niemal wieczność na 18. (w obu przypadkach rok - red.). Zobaczymy, co będzie - zakończyła 37-letnia tenisistka.