- Byłoby miło, gdyby ta impreza odbywała się trochę później, dałoby to nam więcej czasu na odpoczynek po sezonie - stwierdził Szwajcar. - Ponieważ jednak pierwszy w roku turniej Wielkiego Szlema zaczyna się już w styczniu, mamy krótką przerwę - dodał. Numer jeden męskiego tenisa, który w swojej karierze dwukrotnie wygrał imprezę na kortach w Melbourne, chciałby, aby przeniesiono ją na... marzec. - Pozwoliłoby to nam w styczniu i lutym odpocząć - powiedział Federer. - Nie sądzę jednak, żeby nastąpiła jakaś zmiana. Żeby wszystkich uszczęśliwić, trzeba by wprowadzić poprawki w całym kalendarzu, a i tak nie każdy byłby zadowolony, dlatego raczej nic z tego nie będzie - Szwajcar nie ma złudzeń. Słowa Federera wpisują się w sytuację, jaka panuje prze tegorocznym Australian Open, który odbędzie się od 15 do 28 stycznia. Z gry wycofali się już: reprezentant gospodarzy Mark Philippoussis, Brytyjczyk Tim Henman (obaj kolano), Niemiec Nicolas Kiefer (nadgarstek) wśród mężczyzn, a także Belgijka Justine Henin-Hardenne, numer jeden na zakończenie poprzedniego sezonu (sprawy osobiste) i Amerykanka Venus Williams (nadgarstek) wśród kobiet. Ta lista może jeszcze się powiększyć. Na kłopoty zdrowotne narzekają bowiem Rosjanki: Anastazja Myskina (palec u nogi), Swietłana Kuzniecowa (problemy z oddychaniem) i Nadieżda Pietrowa (żołądek), urazy mają również: numer dwa męskiego tenisa, czyli Hiszpan Rafael Nadal (noga), Australijczyk Lleyton Hewitt (łydka), Rosjanin Nikołaj Dawydienko (stopa) i Argentyńczyk David Nalbandian (kolano), Może więc warto wysłuchać głosu Federera, który w tamtym roku wystąpił w 97 meczach...