Początek imprezy w Melbourne nie przyniósł wielkich sportowych sensacji, a przebiega pod znakiem kontuzji i problemów spowodowanych olbrzymim upałem. Z temperaturą, która przekracza w południe 40 stopni Celsjusza, tenisiści jakoś sobie radzą, choć Kanadyjczyk Frank Dancevic na moment stracił świadomość. Gorzej wygląda sytuacja zdrowotna. Dziewięć przerwanych z powodu urazów jednego z zawodników meczów, to znacznie powyżej średniej. We wtorek z tego powodu z turnieju wycofali się m.in. rozstawiony z numerem 13. Amerykanin John Isner oraz doświadczony Czech Radek Sztepanek i Holender Robin Haase. W poniedziałek skreczował m.in. Niemiec Tommy Haas (12). Isner pojedynek ze Słowakiem Martinem Kliżanem poddał wskutek urazu kostki. Przyznał, że solidnie zapracował na to w trakcie ostatnich dwóch tygodni, grając w Pucharze Hopmana w Perth i turnieju ATP Tour w nowozelandzkim Auckland, który mierzący ponad dwa metry Amerykanin wygrał. - Poruszanie się po korcie nie jest moją najmocniejszą stroną, ale kontynuowanie gry w sytuacji, gdy w ogóle nie mogłem biegać, byłoby bez sensu. Dłużej nie byłem w stanie walczyć - przyznał Isner, który także przed rokiem z Australian Open wycofał się z powodu kontuzji. - Myślę, że zdrowy byłem w stanie wygrać, ale skończyło się jak przed rokiem - westchnął i dość niespodziewanie zasugerował, że organizatorzy imprez z cyklu Wielkiego Szlema powinni pomyśleć o systemie rekompensat dla tenisistów, których z udziału w najważniejszych imprezach eliminują kłopoty zdrowotne. - Jeśli ktoś na podstawie rankingu ma zapewnione miejsce w drabince, a ze względu na kontuzje nie może zagrać, powinien otrzymać jakieś odszkodowanie. Może wystarczyłoby 75 procent tego, co otrzymają zawodnicy za udział w pierwszej rundzie, może 80, a może całość sumy. Nieobecni tracą nie tylko pieniądze, ale i punkty, a ich miejsce zajmują i zyskują na tym zawodnicy, którzy w innym przypadku nie zagraliby - powiedział Isner. W takiej sytuacji znalazł się Philipp Kohlschreiber, który z powodu urazu uda wycofał się z imprezy krótko przed rozpoczęciem meczu ze Słoweńcem Aljażem Bedene. Miejsce Niemca w drabince zajął Francuz Stephane Robert jako tzw. lucky loser z kwalifikacji. We wtorek wygrał i wystąpi w drugiej rundzie, w której jego rywalem będzie... Michał Przysiężny. Kontuzja nogi zmusiła do przerwania spotkania z Rafaelem Nadalem także Australijczyka Bernarda Tomica. Gdy po pierwszym secie, przegranym 4:6, ogłosił, że nie może kontynuować rywalizacji, publiczność na największym korcie obiektu - Rod Laver Arena - nieśmiało go wybuczała. - To nie jest przyjemna sytuacja. Ani dla mnie, ani dla kibiców. Myślę jednak, że gdyby wiedzieli, jak źle jest z moją nogą, zachowaliby się nieco inaczej - zauważył. Na początku meczu ze Słoweńcem Blażem Kavcziczem kontuzja szyi przytrafiła się Sztepankowi. Dwie partie wygrał, trzecią przegrał, a na początku kolejnej zrezygnował z gry. W rywalizacji kobiet potyczki w pierwszej rundzie nie dokończyła tylko Słowenka Polona Hercog. Tak naprawdę to jednak prawie jej nie zaczęła, to poddała się po inauguracyjnym gemie spotkania z rozstawioną z "25" Francuzką Alize Cornet. Hercog spędziła na korcie tylko 10 minut. Zgodnie z podziałem premii, na jej konto trafi jednak 27 tysięcy dolarów. Złośliwi wolą zwrócić uwagę, że 2700 za minutę gry.