O tytuł w sobotę Osaka zagra z inną Czeszką - występującą z "ósemką" Petrą Kvitovą. Pliszkova w ćwierćfinale wyeliminowała słynną Serenę Williams, będąc w tym spotkaniu w sytuacji właściwie beznadziejnej. W trzecim secie Amerykanka prowadziła już bowiem 5:1 i 40:30. Po tym spotkaniu zastrzegła, że mecz z Japonką nie będzie łatwiejszy i miała rację. Półfinał z ich udziałem ze względu na upał w całości toczył się przy zasuniętym dachu. Azjatka, która na otwarcie pokonała Magdę Linette, znana jest z ofensywnego stylu gry i w czwartek dała tego próbkę. Na początku całkowicie zdominowała rywalkę, pewnie zapisując na swoim koncie tę partię. Drugą zaczęła od "breaka", ale Czeszka przebudziła się i od razu odpowiedziała przełamaniem powrotnym. W trzecim gemie druga z zawodniczek odrobiła z nawiązką stratę 0:40. Przy prowadzeniu 4:3 zmarnowała szanse na swoje drugie przełamanie, ale nadrobiła to w ostatnim gemie tej odsłony. W decydującym secie Osaka cztery razy wybroniła się przed stratą podania, podczas gdy sama wykorzystała przy stanie 1:1 jedyną szansę na "breaka", jaką sama miała. W ostatniej akcji spotkania posłała asa, ale początkowo sędzia liniowy uznał, że piłka była autowa. Azjatka poprosiła o challenge i z rękami złożonymi jak do modlitwy czekała na powtórkę, która potwierdziła, że zdobyła punkt na wagę zwycięstwa w trwającym prawie dwie godziny spotkaniu. - Można powiedzieć, że spodziewałam się trochę powrotu do gry Karoliny w tym spotkaniu. Nastawiałam się na ciężką walkę. Po drugiej partii powiedziałam do siebie samej, że muszę poprawić swoją grę i starać się ze wszystkich sił. Przy break pointach rywalki bałam się przy swoim drugim serwisie. Prosiłam w myślach Boga o pomoc. Jakoś się udało. To chyba kwestia nabytego już doświadczenia. Lubię upał, więc zasunięcie dachu trochę mnie zmartwiło. Gdy widziałam, że wcześniej grano przy otwartym, to pomyślałam to mój czas, by błyszczeć - relacjonowała po spotkaniu uśmiechnięta Osaka. W czwartek wygrała 59. mecz z rzędu, w którym zapisała na swoim koncie inauguracyjnego seta. Poprzednio pozwoliła rywalce odwrócić losy spotkania w... 2016 roku. Główną bronią Pliszkovej jest zazwyczaj serwis, ale tego dnia nie był on jej atutem. Posłała tylko trzy asy przy 15 po stronie rywalki. Druga z tenisistek dominowała też pod względem uderzeń wygrywających, których miała 56, czyli aż o 36 więcej niż Czeszka. Zawodniczki zmierzyły się po raz czwarty w karierze. Bilans jest remisowy. Osaka, która ma także amerykańskie obywatelstwo, wcześniej w Australian Open dotarła co najwyżej do 1/8 finału. Wynik ten zanotowała w poprzedniej edycji. Jest pierwszą tenisistką z Kraju Kwitnącej Wiśni w czołowej "czwórce" w Melbourne od 25 lat. W 1994 roku dokonała tego Kimiko Date, która zatrzymała się na tym etapie. 21-letnia tenisistka po raz drugi w karierze wystąpiła w półfinale Wielkiego Szlema. Walczy teraz w Melbourne, by zostać 10. w historii triumfatorką dwóch odsłon Wielkiego Szlema z rzędu. Jej seria wygranych meczów w zawodach tej rangi powiększyła się w czwartek do 13. Starsza o pięć lat Pliszkova to finalistka US Open 2016, która po raz trzeci znalazła się w czołowej "czwórce" turnieju tej rangi. Po raz pierwszy zaś dotarła do tego etapu w Melbourne. W dwóch poprzednich edycjach zatrzymała się rundę wcześniej. Będąca dwukrotną triumfatorką Wimbledonu Kvitova w czwartek wyeliminowała Amerykankę Danielle Collins 7:6 (7-2), 6:0. 28-letnia Czeszka nigdy wcześniej nie zmierzyła się z Osaką. Stawką ich finałowego pojedynku w Melbourne - poza tytułem - będzie także debiut w roli liderki rankingu WTA w poniedziałkowym notowaniu. Półfinały: Petra Kvitova (Czechy, 8) - Danielle Collins (USA) 7:6 (7-2), 6:0 Naomi Osaka (Japonia, 4) - Karolina Pliskova (Czechy, 7) 6:2, 4:6, 6:4