Rozstawiony z "32" Zverev zrezygnował z dalszej gry w spotkaniu z Koreńczykiem Hyeonem Chungiem przy stanie 6:2, 4:1 dla rywala. Niemiec jako powód podał chorobę. Dwa dni później wystąpił w pierwszej rundzie debla - w parze z Włochem Paolo Lorenzim przegrał z najwyżej rozstawionymi Łukaszem Kubotem i Brazylijczykiem Marcelo Melo 2:6, 2:6. Za występ w meczu otwarcia w singlu 30-letni Niemiec powinien dostać czek na 47 tysięcy dolarów, ale niewiele z tego mu zostanie, bo nałożona kara wynosi 45 tys. Zgodnie z nowymi przepisami, które dotyczą tylko imprez wielkoszlemowych i obowiązują od tego roku, "każdy zawodnik zgłoszony do pierwszej rundy singla, który skreczuje lub będzie grał poniżej profesjonalnego poziomu, może zostać ukarany grzywną, która może wynieść tyle, co premia za udział w tym spotkaniu". Krecze na wczesnym etapie rywalizacji, oficjalne z kłopotów zdrowotnych, już od jakieś czasu wzbudzają duże wątpliwości. Do wprowadzenia odpowiedniej reguły zmobilizowała władze światowej federacji (ITF) sytuacja z ostatniego Wimbledonu, gdy ośmiu tenisistów skreczowało w meczach otwarcia. W tym gronie byli m.in. rywale Szwajcara Rogera Federera i Serba Novaka Djokovica, którzy w spotkaniach rozgrywanych na korcie centralnym poddali się w połowie drugiego seta. Na podstawie nowych reguł gracze, którzy wycofają się z meczu pierwszej rundy przed rozpoczęciem pojedynku, umożliwiając zastąpienie ich w drabince przez "lucky loserów" - mogą otrzymać 50 procent przewidzianej za udział w takim spotkaniu premii.