Hurkacz rozpoczął spotkanie na korcie numer 5 z wysokiego "C". Zdobył 13 punktów z rzędu i prowadził 3:0 z przełamaniem. Taki stan nie mógł trwać wiecznie, ale wrocławianin cały czas miał inicjatywę. Szósty gem był długi, Ymer bronił się przed następną stratą podania i ta sztuka mu się udała. W kolejnym rozstawiony z numerem 26. Polak popełnił trzy podobne błędy z forhendu, wyrzucając piłkę na auty i zupełnie niespodziewanie stracił serwis, a także przewagę, prowadząc już tylko 4:3. Po chwili jednak Hurkacz ponownie przełamał podanie Szweda, a w dziewiątym gemie "przyklepał" sprawę, jak na początku meczu bez straty punktu, wygrywając po 29 minutach seta 6:3.22-letni Ymer starał się przedłużać wymiany, co zaczęło przynosić skutek. Wciągnięty w dłuższe przebijanie piłki wrocławianin popełnił kilka prostych błędów i przegrał pierwsze własne podanie w drugiej partii.Szwed nie poszedł jednak za ciosem, nie poprawił w trzecim gemie i to on z kolei został przełamany, ale prowadził 2:1. W piątym gemie Polak miał szansę, aby objąć prowadzenie, jednak rywal obronił serwis. Spotkanie się wyrównało, choć to Hurkacz miał więcej szans, jak w siódmym gemie, kiedy nie wykorzystał trzech break pointów. Trzeba jednak przyznać, że 95. w rankingu ATP Ymer w tych stresowych momentach prezentował się pewnie, zagrywając skrót i dwa kończące uderzenia. Następnego gema Szwed wygrał do zera, w ostatniej akcji goniąc wrocławianina po korcie, który po jej zakończeniu ze złości "walnął" jeszcze piłeczką o nawierzchnię. Po chwili Ymer powtórzył to przy swoim podaniu i to on wygrał drugiego seta 6:3. Trzecia partia toczyła się pod dyktando serwujących, ale do czasu. Przy stanie 3:2 i 30:15 dla Hurkacza, ale podaniu przeciwnika, mieliśmy bardzo długą wymianę, około 60 uderzeń, zakończoną po myśli Polaka. Rywal obronił pierwszego break pointa, jednak przy drugim musiał uznać wyższość naszego tenisisty.Wrocławianin nie zmarnował tej przewagi i wygrywając własne gemy serwisowe, okazał się lepszy w trzecim secie (6:3). W czwartej partii serca mogły zadrżeć polskim kibicom po piątym gemie, kiedy Hurkacz wezwał na kort pomoc medyczną, zażywał jakieś tabletki, ale, gdy zawodnicy wrócili do gry, to wygrał podanie do zera (3:3). Ymer utrzymywał własne podania, ale robił to po zaciętej walce, gemy trwały 6.29 min (4:3) i 7.33 (5:4). I gdy wydawało się, że przełamanie na korzyść Polaka jest kwestią czasu, to w 12. gemie dokonał tego Szwed. Wrocławianin przegrywał już 0:40 m.in. po dwóch zupełnie nieudanych skrótach, potem bronił się serwisem, w tym jednym asem, ale w końcu wyrzucił forhend na aut i czwarty set, który trwał godzinę, padł łupem rywala (7:5). Decydująca partia zaczęła się po myśli Ymera, który objął prowadzenie 3:0 z przełamaniem (nasz tenisista przegrał podanie do zera). W siódmym gemie, który trwał 9.05 wrocławianin miał trzy szanse na odrobienie straty, ale nie wykorzystał żadnego break pointa. Szwed wytrzymał nerwowo, wygrywał własne serwisy i po trzech godzinach i 44 minutach zwyciężył w secie (6:3) i całym meczu. Hurkacz zanotował 19 asów i miał 62 uderzenia kończące, a rywal odpowiednio siedem i 40, ale Polak popełnił aż 100 niewymuszonych błędów (przeciwnik 83). W podwójnych błędach serwisowych lepszy był nasz zawodnik - tylko trzy, a Ymer, który wyrównał stan rywalizacji z wrocławianinem w seniorskich rozgrywkach na 1-1, dziewięć. Przeciwnikiem Szweda w drugiej rundzie będzie Carlos Alcaraz. Kwalifikant z Hiszpanii pokonał innego kwalifikanta Holendra Botica van de Zandschulpa 6:1, 6:4, 6:4. I runda gry pojedynczej mężczyzn: Mikael Ymer (Szwecja) - Hubert Hurkacz (Polska, 26.) 3:6, 6:3, 3:6, 7:5, 6:3