Przed obecnym sezonem Linette nigdy nie przebrnęła w Melbourne pierwszej rundy, dwukrotnie odpadając po swoich pierwszych meczach i dwukrotnie przegrywając w kwalifikacjach. W ostatnich miesiącach wiele się jednak zmieniło. Większa liczba spotkań z tenisistkami z czołówki, większe doświadczenie i opanowanie na korcie sprawiło, że Polka staje się niebezpieczną rywalką nawet dla najlepszych. Środowy mecz Linette rozpoczęła bardzo dobrze, bo od prowadzenia 3:1 i 5:2, mimo poważnych problemów z kostką. Polka musiała nawet prosić o przerwę medyczną. Na szczęście była w stanie kontynuować grę. Kasatkina zdołała się jednak poderwać się do walki i doprowadzić do remisu (obie miały na koncie po trzy breaki). Rosjanka lepiej też rozpoczęła tie-break. Od stanu 2-4 pięć kolejnych wymian padło na szczęście łupem Polki. W drugim secie poznanianka szybko odskoczyła na 5:1, notując aż trzy przełamania. Kasatkina kolejnego gema wygrała do "0", ale ósmy okazał się już ostatnim. Po godzinie i 42 minutach druga rakieta Polski wykorzystała drugą piłkę meczową. W całym spotkaniu Linette popisała się 22 uderzeniami wygrywającymi, przy 16 rywalki. Obie zanotowały po 29 niewymuszonych błędów. Kolejną rywalką Linette będzie w piątek kwalifikantka z Czech Denisa Allertova. Notowana na 130. miejscu w rankingu WTA Czeszka niespodziewanie pokonała klasyfikowaną o 96 pozycji wyżej Chinkę Shuai Zhang 6:4, 7:6 (7-5). Polka zgłosiła się także do rywalizacji w grze podwójnej. Jej partnerką w Mebourne będzie Zarina Diyas z Kazachstanu. W grze pozostaje także rozstawiona z "26" Agnieszka Radwańska. Krakowianka w czwartek w drugiej rundzie zmierzy się z Ukrainką Łesią Curenko. To spotkanie ma rozpocząć się o godz. 1 w nocy czasu polskiego. br