Czwartkowa konfrontacja tych zawodniczek nie była aż tak zacięta jak ich pierwszy pojedynek w karierze, który miał miejsce... 1 stycznia. Kvitova wygrała wówczas w pierwszej rundzie turnieju WTA w Brisbane w trzech setach, z czego dwa zakończyły się tie-breakami. W Melbourne tylko pierwsza partia przyniosła emocje. Czeszka co prawda jako pierwsza straciła podanie, ale od razu zanotowała przełamanie powrotne. Przy stanie 4:4 spotkanie zostało przerwane. Zgodnie z obowiązującymi od tego roku przepisami, upał był na tyle duży, że zdecydowano się na zamknięcie dachu na korcie centralnym. Po wznowieniu rywalizacji jeszcze chwilę trwała walka "gem za gem". W tie-breaku zaś sytuację kontrolowała już faworytka. Drugi set był zupełnie bez historii - była wiceliderka światowego rankingu nie pozwoliła 35. w tym zestawieniu Collins nawet na wygranie honorowego gema. Kvitova była wyraźnie rozluźniona i popisywała się wszechstronną, urozmaiconą grą. Czeszka, która tuż przed przylotem do Melbourne wygrała turniej WTA w Sydney, dotychczas dwukrotnie wystąpiła w decydującym spotkaniu wielkoszlemowej imprezy i oba zakończyły się jej sukcesem. 28-latka ma w dorobku dwa triumfy w Wimbledonie - z 2011 i 2014 roku. Jej najlepszym wynikiem w Australian Open był dotychczas półfinał siedem lat temu. W tegorocznej edycji w drodze do finału nie straciła nawet seta. Na przebieg kariery Kvitovej w ostatnich latach duży wpływ miała napaść, której ofiarą padła w swoim domu w Czechach w grudniu 2016 roku. Włamywacz zranił ją nożem, uszkadzając ścięgna i nerwy w lewej dłoni, w której tenisistka trzyma rakietę. Do rywalizacji wróciła pod koniec maja 2017 roku i mozolnie odbudowywała karierę. - Ten awans do finału, po tym, co się stało w 2016 roku, znaczy dla mnie bardzo dużo. Zasunięcie dziś dachu ucieszyło mnie zaś jeszcze bardziej niż entuzjastycznie reagujących na to kibiców. Lubię grać w halowych warunkach. To mi nieco pomogło - oceniła. Czeszka o trzeci tytuł w zawodach tej rangi zagra w sobotę z rozstawioną z "czwórką" Japonką Naomi Osaką, która pokonała Karolinę Pliszkovą (7.). W poprzedniej edycji zmagań w Melbourne Kvitova przegrała mecz otwarcia. Duży zastrzyk punktów i porażki na wczesnym etapie zmagań kilku czołowych tenisistek sprawiły, że ma szansę zadebiutować w roli liderki w kolejnym notowaniu rankingu WTA. Collins odniosła niespodziewanie duży sukces, bowiem debiutowała w głównej drabince Australian Open. Wszystkich pięć wcześniejszych podejść do zasadniczej części zmagań w Wielkim Szlemie kończyła na pierwszym meczu. W drodze do półfinału w Melbourne pokonała cztery rozstawione rywalki, w tym w 1/8 finału wiceliderkę światowej listy Niemkę polskiego pochodzenia Angelique Kerber. Wyczyn 25-letniej reprezentantki Stanów Zjednoczonych robi wrażenie. Urodzona i mieszkająca w St. Petersburgu na Florydzie zawodniczka trzy lata temu skończyła studia dziennikarskie, a jej cały wcześniejszy tenisowy dorobek to dwa tytuły wywalczone w rozgrywkach... uczelnianych. Późno, dopiero w 2017 roku, wkroczyła do zawodowej rywalizacji. Przed startem w Australian Open zarobiła na korcie łącznie niecały milion dolarów. Za wynik uzyskany w tym turnieju dostanie czek na dwie trzecie tej sumy, bo ok. 660 tys. USD.