Był to piąty pojedynek tych zawodników, a Hiszpan poprawił ich bilans na 4-1. Wygrał on trzy pierwsze mecze, wszystkie w 2010 roku kolejno: na ziemnej nawierzchni w imprezie ATP Masters 1000 w Rzymie 6:7 (3-7), 6:2, 6:3; na trawie w Eastbourne 7:5, 7:6 (7-3); a także na twardym korcie w Pekinie 7:5, 6:2. Kubot za to odniósł jedyne zwycięstwo w maju ubiegłego roku, w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros, choć przegrał dwa pierwsze sety. Na paryskich kortach ziemnych Polak konsekwentnie grał w stylu serwis-wolej i wygrał 3:6, 2:6, 7:6 (7-3), 7:6 (7-5), 6:4. Był wówczas 122. w rankingu, a jego rywal 12. W poniedziałek tenisiści ci spotkali się na korcie numer sześć, na którego kameralnych trybunach przekrzykiwali się kibice hiszpańscy i polscy, a właściwie głównie przedstawiciele miejscowej Polonii. To im schodzący do szatni Kubot gorąco dziękował za wsparcie. Mecz rozpoczął się o godzinie 11 czasu miejscowego dość nieoczekiwanie, bowiem po 30 minutach to Polak rozstrzygnął na swoją korzyść losy pierwszej partii. Od stanu 1:1 wygrał kolejne pięć gemów, w tym dwa przy serwisie rywala. W drugim secie do głosu doszedł Almagro, który dzięki jednemu "breakowi" prowadził już 3:0, jednak tenisista z Lubina zdołał odrobić straty. Później gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania do dwunastego gema, w którym Polak nieoczekiwanie pozwolił się przełamać. Hiszpan wyrównał stan meczu po 79 minutach gry w temperaturze sięgającej 34 stopni Celsjusza i przy dość silnym i porywistym wietrze, sprawiającym spore problemy, szczególnie przy podrzucie piłki do serwisu, który jest bardzo ważnym elementem gry obydwu zawodników. Także jedno przełamanie podania Polaka, tym razem w ósmym gemie, pozwoliło Almagro rozstrzygnąć losy trzeciego seta, a potrzebował do tego 41 minut. Scenariusz ten powtórzył się w ostatniej partii, ale tym razem Hiszpan zdobył jedynego i zarazem decydującego "breaka" w jedenastym gemie, by po chwili zakończyć trwające trzy godziny i dwie minuty spotkanie przy pierwszym meczbolu. Almagro odnotował w poniedziałek 15 asów serwisowych i tylko trzy podwójne błędy, a u Polaka było odpowiednio siedem asów i 16 błędów. Wpływ na to miał wiatr, ponieważ tenisista z Lubina - w przeciwieństwie do rywala - podrzuca piłkę bardzo wysoko przy podaniu. Nieoczekiwane podmuchy utrudniały mu kontrolę nad tym uderzeniem. Spotkanie było bardzo wyrównane i toczyło się głównie w długich wymianach z głębi kortu. Jednak Kubot podejmował chwilami zbyt duże ryzyko, czego skutkiem było aż 60 niewymuszonych błędów, przy zaledwie 12 po stronie rywala. Za to lepiej wypadł w statystyce wygrywających uderzeń 53-40. Przed rokiem polski tenisista dotarł w Melbourne do drugiej rundy, a przed dwoma laty odnotował tu swój najlepszy wynik w imprezie - 1/8 finału (4. rundę). Poniedziałkowa porażka w pierwszym meczu dała mu premię w wysokości 20 tysięcy dolarów australijskich. Jednak w rankingu ATP World Tour, w którym zajmuje 58. miejsce, najprawdopodobniej straci za dwa tygodnie kilka pozycji. Kubot wystartuje w Melbourne jeszcze w grze podwójnej, razem z Hiszpanem Marcelem Granollersem. Ich pierwszymi rywalami będą Santiago Gonzalez z Meksyku i Niemiec Christopher Kas (nr 12.). W tegorocznym Australian Open wystąpią także półfinaliści tego turnieju z 2006 roku - Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, jako debel rozstawiony z numerem szóstym. W pierwszej rundzie zawodnicy Siemens AGD Tennis Team Polska zmierzą się z Brytyjczykami Jamiem Delgado i Jonathanem Marrayem. Wyniki poniedziałkowych spotkań pierwszej rundy gry pojedynczej mężczyzn: Rafael Nadal (Hiszpania, 2) - Alex Kuznetsov (USA) 6:4, 6:1, 6:1 Roger Federer (Szwajcaria, 3) - Aleksander Kudriawcew (Rosja) 7:5, 6:2, 6:2 Tomas Berdych (Czechy, 7) - Albert Ramos (Hiszpania) 7:5, 4:6, 6:2, 6:3 Mardy Fish (USA, 8) - Gilles Muller (Luksemburg) 6:4, 6:4, 6:2 Nicolas Almagro (Hiszpania, 10) - Łukasz Kubot (Polska) 1:6, 7:5, 6:3, 7:5 Juan Martin del Potro (Argentyna, 11) - Adrian Mannarino (Francja) 2:6, 6:1, 7:5, 6:4 Aleksander Dołgopołow (Ukraina, 13) - Greg Jones (Australia) 1:6, 4:6, 6:1, 6:1, 6:2 John Isner (USA, 16) - Benjamin Mitchell (Australia) 6:4, 6:4, 7:6 (7-1) Feliciano Lopez (Hiszpania, 18) - Leonardo Mayer (Argentyna) 7:6 (7-5), 6:3, 7:6 (7-2) Stanislas Wawrinka (Szwajcaria, 21) - Benoit Paire (Francja) 6:1, 6:1, 7:5 Bernard Tomic (Australia) - Fernando Verdasco (Hiszpania, 22) 4:6, 6:7 (3-7), 6:4, 6:2, 7:5 Philipp Kohlschreiber (Niemcy) - Juan Monaco (Argentyna, 25) 7:5, 4:6, 6:3, 6:7 (4-7), 6:0 Lukas Lacko (Słowacja) - Ivan Ljubicic (Chorwacja, 28) 3:6, 4:6, 6:3, 6:4, 6:4 Kevin Anderson (RPA, 30) - Frederik Nielsen (Dania) 6:1, 6:2, 6:4 Ivo Karlovic (Chorwacja) - Juergen Melzer (Austria, 31) 7:6 (7-3), 7:5, 6:3 Sam Querrey (USA) - Kenny de Schepper (Francja) 6:3, 6:2, 6:2 Serhij Stachowski (Ukraina) - Ilja Marczenko (Ukraina) 6:3, 6:7 (9-11), 4:6, 6:3, 7:5 Tobias Kamke (Niemcy) - Victor Hanescu (Rumunia) 6:2, 6:1, 6:2 Flavio Cipolla (Włochy) - Nikołaj Dawidienko (Rosja) 6:4, 4:6, 3:6, 6:2, 6:1 Pere Riba (Hiszpania) - Albert Montanes (Hiszpania) 7:6 (7-2), 2:6, 6:4, 7:6 (7-5) Blaz Kavcic (Słowenia) - James Ward (W.Brytania) 6:4, 6:3, 6:4 Marcos Baghdatis (Cypr) - Benjamin Becker (Niemcy) 6:1, 7:6 (7-5), 6:2 Grigor Dimitrow (Bułgaria) - Jeremy Chardy (Francja) 4:6, 6:3, 3:6, 6:4, 6:4 Donald Young (USA) - Peter Gojowczyk (Niemcy) 6:1, 6:2, 4:6, 1:6, 6:2 Florent Serra (Francja) - Steve Darcis (Belgia) 6:7 (3-7), 3:6, 5:4 - krecz Darcisa Olivier Rochus (Belgia) - Bjoern Phau (Niemcy) 6:1, 6:4, 6:0 Carlos Berlocq (Argentyna) - Jesse Huta Galung (Holandia) 2:6, 6:3, 7:6 (7-3), 6:3 Alejandro Falla (Kolumbia) - Fabio Fognini (Włochy) 6:3, 6:2, 3:6, 6:1 Tommy Haas (Niemcy) - Denis Kudla (USA) 7:6 (7-5), 3:6, 6:0, 7:5 David Nalbandian (Argentyna) - Jarkko Nieminen (Finlandia) 6:4, 4:2 - krecz Nieminena Andreas Beck (Niemcy) - Eric Prodon (Francja) 6:4, 6:2, 4:6, 7:5 Yen-Hsun Lu (Tajwan) - Rik de Voest (RPA) 6:4, 3:6, 6:1, 3:6, 6:3