Co to było za spotkanie! Co za nerwy! Co za zwroty akcji! Nie obowiązywała zasada, że serwis jest przywilejem. Nawet prowadzenie 5:1 w secie nie dawało gwarancji wygranej. Tak, to w trzecim secie Kontaveit prowadziła już 5:1, ale Świątek poderwała się do walki i odrobiła stratę. Tym większy żal, że nie udało się zakończyć tego horroru happy endem. Na początku drugiego seta zanosiło się na to, że warszawianka pewnie zmierza do tego, by osiągnąć życiowy sukces i wejść do ćwierćfinału Wielkiego Szlema. Po wygraniu w tie-breaku pierwszej partii, prowadziła 2:0. Grała pewnie. Rywalka była kompletnie zdekoncentrowana, popełniała błąd za błędem. Po chwili sytuacja diametralnie się zmieniła. Kontaveit wróciła do gry. Mecz zrobił się wyrównany, tak jak to było w pierwszym secie. Nieważne, która z zawodniczek serwowała i czy było przełamanie czy nie. Cały czas był remis albo przewaga gema jednej z tenisistek. Ale w odróżnienia od pierwszej partii, kiedy wydawało się, że dojdzie do drugiego tie-breaku, Estonka w decydującym momencie wygrała serwis Świątek i doprowadziła do remisu. Załamana Polka nakryła głowę ręcznikiem i na kilka minut poszła do toalety. To był pierwszy set przegrany przez warszawiankę w tegorocznym turnieju. Zmęczenie, stres, zniechęcenie? Trudno powiedzieć co dopadło Polkę na początku decydującego starcia. Grała nonszalancko, czasami bardzo źle, popełniła nietypowe dla siebie błędy. Wyglądała jak bokser, który opuścił gardę, jak Kontaveint na początku drugiego seta. Zaczęło się od 0:3. Estonka miała jednego break pointa w czwartym gemie i była bliska wyjścia na prowadzenie 4:0. Polka odrodziła się, obroniła tę piłkę, pojawiła się nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone. Wkrótce jednak kolejne przełamanie i Kontaveit wygrywała już 5:1. Trudno było jeszcze przypuszczać, że Świątek będzie miała szansę na awans. Polka pokonała wielki hart ducha. Grała do końca. Mobilizowała siebie i wygrywała kolejne gemy, odrobiła stratę dwóch przełamań, doprowadziła do remisu. Przyszedł najtrudniejszy moment meczu tenisowego. Decydujące starcie, w którym nerwy są wystawione na najcięższą próbę. Tę walkę wygrała Kontaveit. Popełniła mniej błędów. Wygrała dwa ostatnie gemy tego najbardziej dramatycznego meczu tegorocznego kobiecego Australian Open. Świątek, załamana, ukrywając łzy szybko poszła do szatni. Wielka szansa na ćwierćfinał wymknęła się jej z rąk. Ale ma dopiero 18 lat. Przed nią jeszcze wiele okazji by grać i wygrywać takie mecze. Olgierd Kwiatkowski Wyniki poniedziałkowych meczów 1/8 finału turnieju kobiet w Australian Open: Anett Kontaveit (Estonia, 28) - Iga Świątek (Polska) 6:7 (4-7), 7:5, 7:5 Simona Halep (Rumunia, 4) - Elise Mertens (Belgia, 16) 6:4, 6:4 Garbine Muguruza (Hiszpania) - Kiki Bertens (Holandia, 9) 6:3, 6:3 Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 30) - Angelique Kerber (Niemcy, 17) 6:7 (5-7), 7:6 (7-4), 6:2 Pary ćwierćfinałowe: wtorek Ashleigh Barty (Australia, 1) - Petra Kvitova (Czechy, 7) Sofia Kenin (USA, 14) - Ons Jabeur (Tunezja) środa Simona Halep (Rumunia, 4) - Anett Kontaveit (Estonia, 28) Garbine Muguruza (Hiszpania) - Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 30)