Pierwszy set potoczył się tak jak tego chciał Hurkacz. Wygrał go łatwo i szybko - w 34 minuty - bez większych oznak kryzysu. Jedyny raz Białorusin przełamał serwis Polaka w końcówce, przegrywając 1:5. Wrocławianin trzykrotnie wygrywał gemy przy podaniu rywala. W drugim secie kryzys Hurkacza, a potem koncertowy tie break Gra i postawa Hurkacza dawała podstawy do optymizmu. W drugim secie na samym początku, przy stanie 1:1, Gierasimow wygrał gema (trwał pięć minut) przy serwisie Polaka. Półfinalista ubiegłorocznego Wimbledonu pogubił się, stracił pewność siebie, a Białorusin szedł za ciosem, pilnował swojego serwisu i utrzymywał przewagę "przełamania". Był bliski prowadzenia 4:1. W decydującym momencie seta Gierasimow nie wytrzymał presji. W dziesiątym gemie serwował, by wyrównać stan meczu. Już pierwszy punkt stracił po podwójnym błędzie serwisowym, potem inicjatywa należała już wyłącznie do Hurkacza, który odrobił stratę przełamania. Było 5:5. Set zakończył się tie breakiem. Hurkacz zagrał w nim koncertowo. Zdobywał punkty po pięknych akcjach. Prowadził 5:1, a potem 6:2. Wykorzystał drugiego z czterech setboli. Od 0:3 do tie breaka Białorusin skorzystał z przerwy toaletowej. Wrócił odmieniony. Rozpoczął trzeciego seta od prowadzenia 3:0. Sam Hurkacz był zupełnie zaskoczony tą sytuacją, ale Gierasimow grał bardzo dobrze, całkowicie przejął inicjatywę. Do tego Polak był nieregularny. Miał do tego momentu meczu aż 40 niewymuszonych błędów (rywal 30). W czwartym gemie Polak bronił się przed kolejnym przełamaniem serwisu. Udało mu się zapobiec katastrofie. Po chwili wygrał pierwszego gema w secie. Powoli Hurkacz wracał do siebie. Z trudem, bo z trudem odrabiał straty. Wygrał cztery kolejne gemy. Było 5:4 i Polak podawał. Nie zdołał jednak wtedy zakończyć tego spotkania. Teraz to Gierasimow podniósł się z kolan. Wyrównał. Zrobiło się 5:5. Potem obaj zawodnicy rozegrali najbardziej zacięty gem spotkania. Trwał ponad 10 minut. Polak miał w nim dwie piłki meczowe. Nie wykorzystał ich. Ponownie doszło do tie breaka. CZYTAJ TAKŻE: Hubert Hurkacz spada w rankingu światowym Był zupełnie inny niż ten w drugim secie, od początku bardziej wyrównany. Gierasimow w końcówce zachował więcej zimnej krwi. Wygrał tie breaka 7:5. Hurkacz - Mannarino w drugiej rundzie W czwartym secie Hurkacz robił wszystko, by jak najszybciej go zakończyć. Gierasimow długo stawiał zacięty opór, świetnie serwował. Polak przełamał Białorusina w ósmym gemie. Decydujący punkt zdobył po wspaniałej, wymagającej ogromnego poświęcenia, akcji. Prowadził 5:3 i miał serwis. Szybko postawił kropkę nad i. Mecz trwał trzy godziny 12 minut. Hurkacz miał niezrozumiale kryzysy w drugim i trzecim secie, ale w pierwszym i czwartym zagrał bardzo dobrze. Za zwycięstwo Polak otrzymał 154 tys. dol. Po raz w karierze zagra w drugiej rundzie Australian Open. Jego przeciwnikiem będzie Francuz Adrian Mannarino (70. ATP), który po pięciosetowym pojedynku pokonał James Duckwortha (Australia, 49. ATP). W turnieju panów w singlu z Polaków gra jeszcze Kamil Majchrzak (107. ATP), którego rywalem w pierwszej rundzie będzie Włoch Andreas Seppi (98. ATP). To spotkanie odbędzie się we wtorek przed południem czasu polskiego. Olgierd Kwiatkowski I runda gry pojedynczej mężczyzn Australian Open (pula nagród 33 782 200 dol.) Hubert Hurkacz (Polska, 10) - Jegor Gierasimow (Białoruś) 6:2, 7:6 (3), 6:7 (5), 6:3.