Dla Magdaleny Fręch wtorkowe spotkanie było jednym z najważniejszych w karierze. Do tej pory Polka tylko trzykrotnie znalazła się głównej drabince wielkoszlemowego turnieju. W Australian Open wystąpiła ona w 2018 roku, kiedy to odpadła w pierwszej rundzie. Teraz szansa przyszła dość szczęśliwie, gdyż 24-latka kręci się w okolicach pierwszej "setki" rankingu WTA i tym razem zdołała wskoczyć do obsady turnieju. Po występie Polki nie spodziewano się wiele, szczególnie gdy poznała ona rywalkę, którą okazała się Simona Halep, czyli aktualnie jedna z największych gwiazd damskiego tenisa. Rumunka dwukrotnie wygrywała turniej wielkoszlemowy, choć ani razu nie udało jej się to w Australii. Najlepszy jej wynik w Melbourne to finał rozgrywek. Magdalena Fręch nie przestraszyła się rywalki Wydawało się, że pierwszy gem pokazał różnice klas obu tenisistek. Halep szybko zdobyła przełamanie, tracąc tylko jeden punkt. Nieoczekiwanie Fręch błyskawicznie odrobiła straty, zabierając podanie rywalce już w drugim gemie meczu. Polka dała w ten sposób sygnał, iż zamierza mieć w spotkaniu coś do powiedzenia. I faktycznie, na grę 24-latki patrzyło się przyjemnie. Starała się ona bowiem narzucić swój rytm gry. Nawet jeśli Rumunka zdobywała punkty, często musiała się przy nich mocno napracować. Największe różnice pojawiały się w kluczowych momentach. W nich Halep pokazywała swój największy kunszt, wygrywając najważniejsze piłki, dzięki czemu zdobyła dwa przełamania z rzędu i wyszła na prowadzenie 5:2. To nie zamknęło seta, gdyż łodzianka odzyskała jeden serwis. Później tenisistka wytrzymała trudnego gema, wygrywając na przewagi. Halep nie mogła się zatem pomylić, jeśli chciała objąć prowadzenie w meczu. Zawodniczka rozstawiona z "czternastką" zagrała świetny tenis, nie pozwalając sobie na nerwową końcówkę. Simone Halep wytrzymała presję Była liderka światowego rankingu chciała w drugiej partii pójść za ciosem, zaczynając od "breaka". Tym razem Fręch trochę pomogła rywalce, bo jej agresywna gra przełożyła się na większą liczbę błędów. Polka szybko wyciągnęła wnioski i znów skupiła się na trafianiu w kort. To zdało egzamin. Halep również zaczęła się mylić, co kosztowało ją stratę podania. Później Polka zaczęła grać świetnie. Oprócz małej liczby błędów pojawiły się u niej efektowne i efektywne zagrania. Na dodatek potrafiła ona narzucić tempo w wymianach. To wszystko pozwoliło Fręch objąć prowadzenie 3:1. Zaraz jednak przyszedł gorszy moment dla 24-latki, która w kolejnych dwóch gemach zdobyła tylko punkt. Okazało się, że to zwiastun większych kłopotów tenisistki z Łodzi. W kolejnych gemach stać ją było tylko na pojedyncze zrywy. Halep wykorzystała słabości rywalki i zamknęła spotkanie w dwóch setach. Magdalena Fręch - Simona Halep (14) 0:2 (4:6, 3:6)