To był mecz godny finału, pełen emocji, zwrotów akcji, dobrego tenisa. Spotkanie, które zostanie zapamiętane na długie lata. Jeśli ktoś nazwie taki pojedynek epickim, klasycznym, ani trochę nie przesadzi. Naomi Osaka mimo zwycięstwa pewnie wielokrotnie będzie siebie pytać, dlaczego nie wygrała wcześniej, w dwóch setach, dlaczego, nie wzięła podanego na tacy zwycięstwa? Kvitova może być dumna, że powstała z kolan, wyszła z sytuacji bez wyjścia i dzielnie walczyła do końca. Czeszka przegrywała 6-7, 3-5 i 0-40 przy serwisie rywalki. Wpadła w wyraźny kryzys, popełniała mnóstwo błędów, wydawała się przemęczona i jej zagrania nie dawały nadziei na odrodzenie. Ale 21-letnia Osaka zaczęła psuć jedno zagranie za drugim, trochę nie dopisywało jej szczęście. W końcu straciła panowanie nad sobą, przegrywała mentalnie, stres doprowadził ją do płaczu. Osaka przegrała cztery kolejne gemy i - wydawało się - już wygranego seta. Japonka, by opanować nerwy, poprosiła o przerwę toaletową. Do trzeciego seta przystąpiła znacznie bardziej opanowana. Zaczęła grać nieco bardziej spokojnie. Przy drugiej okazji wygrała gem przy serwisie Kvitovej. Objęła prowadzenie 3-1. Ale w tym meczu, to nie miało żadnego znaczenia. Osaka wciąż była kłębkiem nerwów, Czeszka oazą spokoju. W siódmym gemie było 40-0 dla zawodniczki z Azji, a mimo to nie wykorzystała świetnej okazji do przełamania serwisu. Pilnowała jednak własnego podania. Nie dała sobie wydrzeć zwycięstwa. Trzeci set zakończył się wynikiem 6-4. Osaka wygrała drugi z rzędu turniej wielkoszlemowy. We wrześniu ubiegłego roku w finale US Open niespodziewanie pokonała Serenę Williams. Kvitova zagrała trzeci raz w finale Wielkiego Szlema. W 2011 i 2014 roku wygrała na kortach Wimbledonu. Japonka w poniedziałek zostanie liderką rankingu WTA. Za zwycięstwo w Australian Open otrzymała 4,1 mln dol. australijskich (2,91 dol. amerykańskich). Olgierd Kwiatkowski Australian Open - Finał gry pojedynczej kobiet: Naomi Osaka (Japonia, 4) - Petra Kvitova (Czechy, 8) 7-6 (2), 5-7, 6-4 Po finale kobiecego singla powiedziały: Naomi Osaka: - Przepraszam, ale publiczne przemówienia nie są moją mocną stroną. Mam nadzieję, że jakoś przez to przebrniemy. To dla mnie coś nierealnego. Nawet teraz wciąż nie wiem, jak się oswoić z tą myślą. Oczywiście, byłam bardzo rozczarowana i smutna, gdy w drugim secie nie wykorzystałam trzech piłek meczowych. Pomyślałam, że nie mogę zachować się niedojrzale, bo gram w finale Wielkiego Szlema. Ogromne gratulacje dla Petry. Zawsze chciałam z tobą zagrać. Tak dużo przeszłaś. Jesteś naprawdę niesamowita i jestem zaszczycona, że zmierzyłam się z tobą w wielkoszlemowym finale. Petra Kvitova: - To wariactwo. Nie mogę uwierzyć, że przed chwilą znów wystąpiłam w finale Wielkiego Szlema. Minęło trochę czasu od mojego poprzedniego udziału w takim spotkaniu. Dziękuję przede wszystkim mojemu sztabowi za to, że został ze mną nawet w sytuacji, kiedy nie wiedzieliśmy, czy będę znów w stanie trzymać rakietę w ręce. Byliście ze mną każdego dnia, wspierając mnie i zachowując optymizm, którego tak bardzo potrzebowałam. Prawdopodobnie nie było wam ze mną łatwo wytrzymać, więc dziękuję. Nie sądzę, żebym była w stanie przetrwać bez was ostatni tydzień. Za tenisistą zawsze stoi team. Dziś chciałam wygrać, ale myślę, że tak naprawdę zwyciężyłam dwa lata temu (w grudniu 2016 roku Czeszka została zraniona przez włamywacza nożem w rękę, w której trzyma rakietę. Miała uszkodzone ścięgna i nerwy w lewej dłoni. Do rywalizacji wróciła pod koniec maja 2017 roku - PAP).