Djoković wcześniej zmierzył się z Nishikorim 17 razy i 15-krotnie cieszył się ze zwycięstwa, w tym w ich 14 ostatnich pojedynkach. Na długo jednak zapamiętał niespodziewaną porażkę, której doznał pięć lat temu w półfinale US Open. Dlatego też po awansie do ćwierćfinału w Melbourne Serb przyznał, że wolałby w kolejnej rundzie zmierzyć się z rozstawionym z "23" Pablo Carreno Bustą. Azjata jednak po spędzeniu na korcie ponad pięciu godzin pokonał Hiszpana 6:7 (8-10), 4:6, 7:6 (7-4), 6:4, 7:6 (10-8). Był to już trzeci pięciosetowy pojedynek 29-letniego Japończyka w ostatnich dniach. Na otwarcie zmierzył się z Kamilem Majchrzakiem. 176. w rankingu ATP Polak niespodziewanie wygrał dwie pierwsze partie, ale później dopadł go kryzys - łapały go skurcze i nie był w stanie stawiać oporu rywalowi. Piotrkowianin w decydującej partii skreczował. W kolejnej fazie zmagań zaś finalista US Open 2014 pokonał Chorwata Ivo Karlovicia 6:3, 7:6 (8-6), 5:7, 5:7, 7:6 (9-7). Jedynie w trzeciej rundzie grał krócej - z Portugalczykiem Joao Sousą rozprawił się w trzech setach 7:6 (8-6), 6:1, 6:2. Nishikori w drodze do ćwierćfinału spędził na korcie cztery godziny dłużej niż Serb i szybko dało to o sobie znać w środę. Azjata po szybko przegranej pierwszej partii poprosił o przerwę medyczną, po której pojawił się na korcie z zabandażowanym prawym udem. Powrót do gry nie trwał długo - po stracie podania w piątym gemie zrezygnował z dalszej walki. W pomeczowym wywiadzie Djoković wyraził smutek z powodu kłopotów zdrowotnych rywala, ale też przyznał, że cieszy się, iż nie grał długiego spotkania. Zaznaczył, że sam nie ma żadnej poważniejszej kontuzji, ale jego organizm odczuł trudy poprzedniego spotkania. Przyszedł wtedy później niż nakazuje to regulamin na pomeczową konferencję, a jako powód podał zmęczenie i drobne problemy z plecami. - Jak to się mówi, taki krótki mecz to jest właśnie to, co zalecają lekarze. Zrobię wszystko, by być gotowym na kolejne wyzwanie - zaznaczył w środę zawodnik z Belgradu, który próbował także swoich sił w mówieniu z australijskim akcentem. Teraz na jego drodze stanie rozstawiony z "28" Lucas Pouille. Francuz debiutuje na tym poziomie rywalizacji w Wielkim Szlemie. Będzie to pierwsza konfrontacja tych tenisistów. Djoković po raz 10. znalazł się w czołowej "ósemce" wielkoszlemowego turnieju w Melbourne. Do półfinału tej imprezy awansował po raz siódmy. W przeszłości za każdym razem, gdy docierał do tego etapu, potem cieszył się z końcowego sukcesu. Triumfował w latach: 2008, 2011-13, 2015-16. Rekord liczby zwycięstw dzieli z legendarnym Australijczykiem Royem Emersonem i Szwajcarem Rogerem Federerem, który odpadł już z bieżącej edycji. Z poprzednią Serb, który jest zdobywcą 14 tytułów wielkoszlemowych, pożegnał się w 1/8 finału. Nishikori przed rokiem w Australian Open nie wystąpił z powodu kontuzji nadgarstka. We wcześniejszych sześciu startach regularnie docierał do czołowej "ósemki" lub odpadał rundę wcześniej.