Zajmujący 51. miejsce w światowym rankingu Evans półtora roku temu plasował się w ósmej setce tego zestawienia. Na początku stycznia po raz pierwszy w karierze wystąpił w finale turnieju ATP - w decydującym spotkaniu w Sydney uległ Luksemburczykowi Gillesowi Muellerowi. 26-letni Brytyjczyk utrzymuje dobrą dyspozycję w Melbourne, gdzie wyeliminował już m.in. rozstawionego z "siódemką" Chorwata Marina Cilica (ten na otwarcie pokonał Jerzego Janowicza). Dotychczas jego największym osiągnięciem w Wielkim Szlemie była trzecia runda. O pierwszy w karierze ćwierćfinał zagra w niedzielę z występującym z "12" Francuzem Jo-Wilfriedem Tsongą. Evans zwrócił na siebie uwagę za sprawą prostych koszulek, w których gra w Australian Open. Jak się okazało, w grudniu rozwiązał z nim umowę dotychczasowy sponsor i dlatego zawodnik w ubiegłym tygodniu poszedł do jednego ze sklepów w Melbourne i kupił kilka t-shirtów, po 20 dolarów za sztukę. "Nie są najlepszej jakości" - przyznał szczerze Brytyjczyk. Nie przeszkadza mu to jednak w osiąganiu sukcesów na korcie. Francuskie media zwracają uwagę na bardzo dobrą dyspozycję Evansa i przypominają, że już w poprzednim sezonie zasygnalizował on, że może sprawić kłopoty zawodnikom z czołówki. Po awansie do 1/8 finału znacząco wskazał palcem w niebo, składając w ten sposób hołd swojemu byłemu trenerowi, zmarłemu w ubiegłym roku Belgowi Julienowi Hoferlinowi, który wyciągnął do Brytyjczyka pomocną dłoń w trudnym momencie. "Powiedział mi, że tenis był wówczas przerywnikiem w moim życiu i chyba miał rację" - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami 26-letni gracz. Wyróżniają go także liczne tatuaże. Jednym z nich jest sentencja nawiązująca do cytatu Oscara Wilde'a: "Każdy święty ma przeszłość, każdy grzesznik ma przyszłość". Dziennikarze przypominają, że Evansowi nie są obce drobne wysoki - w 2008 roku został zawieszony przez rodzimą federację tenisową, po tym jak przyłapano go w dyskotece podczas Wimbledonu. Zwrócono jednak uwagę na przemianę, jaką przeszedł zawodnik - w ostatnim okresie międzysezonowym miał tylko pięć dni wolnych. Mimo rosnącej popularności w świecie tenisa, gracz ten nie jest jeszcze znany szerszej publiczności. Ostatnio opowiadał o tym, jak jego ulubiony krykiecista Kevin Pietersen, którego spotkał w restauracji w Melbourne, zignorował jego prośbę o wspólne zdjęcie.