Był to pojedynek leworęcznych zawodniczek. Kerber w pierwszym secie dwukrotnie przełamała rywalkę, choć ta łatwo się nie poddawała. W drugim gemie Niemka wykorzystała dopiero piątego "break pointa". Prowadząc 4:1 sześć razy była o punkt od przełamania, ale 195. na światowej liście Haddad Maia w każdej z tych sytuacji wyszła z opresji. 22-letnia tenisistka miała jednak dużo niewymuszonych błędów, ułatwiając zadanie faworytce. O losach drugiej odsłony przesądziła strata podania po stronie Brazylijki w ósmym gemie. Wiceliderka rankingu WTA w Australian Open w 2016 roku wywalczyła swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy. W tym samym sezonie dołożyła do tego zwycięstwo w US Open, a jej dorobek w imprezach tej rangi zamyka sukces w ubiegłorocznym Wimbledonie. W poprzedniej edycji zmagań w Melbourne odpadła w półfinale. Kerber w meczu o awans do 1/8 finału spotka się z Kimberly Birrell, która dostała od organizatorów tzw. dziką kartę. Zajmująca 240. miejsce na światowej liście Australijka sprawiła wielką niespodziankę, pokonując w środę rozstawioną z numerem 29. Chorwatkę Donnę Vekić 6:4, 4:6, 6:1. - To jest tak nierealne. Pamiętam wszystko jak przez mgłę. To szaleństwo - cieszyła się po zwycięstwie Birrell. 20-letnia tenisistka już wcześniej w styczniu błysnęła, pokonując w pierwszej rundzie turnieju WTA w Brisbane Rosjankę Darię Kasatkinę. Nigdy wcześniej nie pokonała rywalki z czołowej dziesiątki rankingu światowego. W tamtej imprezie Vekic dotarła do półfinału. Chorwatka po środowej porażce nie chciała odpowiadać na pytania dotyczące Birrell. Australijka po raz drugi znalazła się w głównej drabince Wielkiego Szlema. W 2016 roku także startowała w Melbourne i wówczas przegrała mecz otwarcia.