Murray pięciokrotnie dotarł do finału imprezy w Meblourne, ale nigdy jej nie wygrał. Dwa lata temu odpadł w pierwszej rundzie po pięciosetowym pojedynku z Hiszpanem Roberto Bautistą Agutem. Sfrustrowany wydłużającą się walką z kłopotami zdrowotnymi przyznał wówczas, nie kryjąc przy tym łez, że mógł to być jego ostatni występ w tym turnieju. Zaraz potem poddał się kolejnej operacji biodra. 33-letni Szkot starty wznowił w sierpniu 2019 (dwa miesiące później triumfował w turnieju ATP w Antwerpii), a w tym roku pierwszy oficjalny występ również zaliczył późnym latem. Do rywalizacji wielkoszlemowej wrócił po ponadpółtorarocznej przerwie, biorąc udział w US Open 2020. Tam zatrzymał się na drugiej rundzie, a w przełożonym na jesień French Open przegrał mecz otwarcia. Zarówno w Nowy Jorku, jak i w Paryżu dostał tzw. dziką kartę. Teraz tak samo postąpili organizatorzy zmagań w Melbourne. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! "Witamy Andy'ego z powrotem z otwartymi ramionami. Jego pożegnanie w 2019 roku było emocjonującym momentem, a obserwowanie jego powrotu, poddanie się poważnej operacji i odbudowanie samego siebie, by wrócić znów do touru będzie główną atrakcją Australian Open 2021" - zaznaczył Tiley.Murray, który ma w dorobku trzy tytuły wielkoszlemowe, w związku z długą przerwą w grze, zajmuje obecnie dopiero 122. miejsce w rankingu. Przyszłoroczne występy zainauguruje imprezą ATP w Delray Beach (7-13 stycznia). Od jej organizatorów także otrzymał tzw. dziką kartę. W obsadzie jest również m.in. Hubert Hurkacz. Australian Open - ze względu na wydłużone negocjacje dotyczące obostrzeń związanych z pandemią Covid-19 - rozpocznie się z trzytygodniowym opóźnieniem, tj. 8 lutego. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!