Kubot i Marach są sklasyfikowani na szóstym miejscu w rankingu najlepszych par sezonu - ATP "Doubles Race", a Dlouhy i Paes na trzecim. Debel ten wygrał w tym roku dwa z czterech turniejów wielkoszlemowych - Roland Garros i US Open. "Nie wygraliśmy w tym roku w Wielkim Szlemie, a najdalej doszliśmy w nim do półfinału w Australian Open. To nam dało motywację do tego, by grać cały sezon razem i walczyć o masters. Udało nam się zakwalifikować i jesteśmy tu nie przez przypadek, jednak na pewno nie należymy do faworytów turnieju" - powiedział Kubot. "Wiele z czołowych par nie zna nas zbyt dobrze i nie wie jak przeciwko nam grać. Staramy się to wykorzystać, by sprawić niespodzianki, tak jak dziś. Gramy nietypowo, bo z głębi kortu, co nie ułatwia rywalom zdobywania punktów. Do tego obaj dobrze serwujemy i potrafimy kończyć wymiany wolejem. Ta kombinacja powinna pomóc nam w przyszłym sezonie jeszcze więcej osiągnąć" - dodał. Przed tym sezonem Kubot i Marach grali razem okazjonalnie, ale z sukcesami. W tym sezonie skoncentrowali się na wspólnej grze we wszystkich turniejach. Łukasz udanie występował również w singlu i jako pierwszy Polak od czasów Wojciecha Fibaka znalazł się w pierwszej setce rankingu ATP World Tour. "Udało nam się zrealizować nasze cele wspólne, ale i każdego z osobna. Ja cieszę się z tego, że tu jestem i gram wśród ośmiu najlepszych par sezonu. To dla mnie bardzo ważne osiągnięcie i choć nie jesteśmy faworytami, to liczę na dobry wynik. Myślę, że finał byłby takim rezultatem" - powiedział Marach. Już w trzecim gemie poniedziałkowego spotkania polsko-austriacka para przełamała nieoczekiwanie podanie Dlouhy'ego i wyszła na 1:2; zaraz po tym swój serwis przegrał Marach, a Paes utrzymał i zrobiło się 2:3. Gra wyrównała się, a o losach pierwszej partii zadecydował dziewiąty gem, w którym doszło do równowagi. Decydującą mistrzowską piłkę zdobyli Kubot i Marach. Chwilę później wynik na 6:4 ustalił po 38 minutach polski tenisista, wygrywając swojego gema. Nie mniej wyrównany był drugi set, chociaż już w czwartym gemie serwujący Kubot znalazł się w opałach. Jednak najpierw wybronił się ze stanu 30:40, a następnie rozstrzygnął na swoją korzyść decydującą wymianę przy równowadze, choć zawdzięczał to kończącemu wolejowi Austriaka. Mistrzowski punkt powtórzył się przy podaniu Łukasza w ósmym gemie. I tym razem z opresji wybawiła go dobra gra przy siatce Maracha. O losach partii zadecydował tie-break. W dodatkowej rozgrywce polsko-austriacki debel wyszedł na 3:1. Rywale zdołali wyrównać, ale od stanu 3:3 nie byli w stanie zdobyć punktu. Kubot i Marach zakończyli trwający godzinę i 32 minuty pojedynek przy pierwszym meczbolu, po autowym returnie Paesa. W pierwszym poniedziałkowym meczu deblowym w grupie B amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie (nr 2.) przegrali nieoczekiwanie z Białorusinem Maksem Mirnyjem i Andym Ramem z Izraela (7.) 4:6, 4:6. Wyniki spotkań grupy B deblistów: Maks Mirnyj, Andy Ram (Białoruś, Izrael, 7) - Bob Bryan, Mike Bryan (USA, 2) 6:4, 6:4 Łukasz Kubot, Oliver Marach (Polska, Austria, 6) - Lukas Dlouhy, Leander Paes (Czechy, Indie, 4) 6:4, 7:6 (7-3) Tabela: M Z P sety gemy 1. Mirnyj, Ram 1 1 0 2-0 12-4 2. Kubot, Marach 1 1 0 2-0 13-10 3. Dlouhy, Paes 1 0 1 0-2 10-13 4. Bryan, Bryan 1 0 1 0-2 4-12