Występujący w kończącej sezon imprezie z numerem ósmym Kubot i Lindstedt w imponującym stylu przeszli przez pierwszą fazę rywalizacji. Na otwarcie triumfatorzy Australian Open pokonali słynnych amerykańskich bliźniaków Boba i Mike'a Bryanów (1.), następnie zwyciężyli Austriaka Aleksandra Peyę i Brazylijczyka Brunona Soaresa (3.), a w piątek rozprawili się z Holendrem Jeanem-Julienem Rojerem i Rumunem Horią Tecau (5.). Polsko-szwedzka para po styczniowym sukcesie wielkoszlemowym w Melbourne nie radziła już sobie tak dobrze. W kolejnych turniejach ATP dotarła najwyżej do półfinału. - Byłoby świetnie, gdyby udało nam się zamknąć sezon sukcesem, tak jak go rozpoczęliśmy. Koncentrujemy się jednak na każdym kolejnym meczu. Zobaczymy, co jeszcze wydarzy się w tym tygodniu - zaznaczył po drugim zwycięstwie w grupie A Kubot. Z Dodigiem i Melem, drugim duetem z grupy B, on i Lindstedt rywalizowali w tym roku już dwukrotnie. Każdy z debli rozstrzygnął na swoją korzyść jedno spotkanie. 32-letni Kubot i starszy o pięć lat Szwed razem po raz pierwszy biorą udział w nieoficjalnych mistrzostwach świata. Wcześniej każdy z nich z innym partnerem uczestniczył w nich dwa razy. Żadnemu nie udało się wówczas dotrzeć do najlepszej czwórki turnieju. Nie oznacza to jednak, że po awansie do półfinału osiedli na laurach. "Walczymy dalej" - zapowiedział na Facebooku Kubot i podziękował kibicom za dotychczasowe wsparcie. Polak po każdym zwycięstwie tańczy na korcie kankana. W drugim półfinale bracia Bryanowie zagrają z Francuzami Julienem Benneteau i Edouardem Roger-Vasselinem. W rywalizacji singlistów o finał powalczą Serb Novak Djoković z Japończykiem Keiem Nishikorim, a Szwajcar Roger Federer ze swoim rodakiem Stanislasem Wawrinką.