- Tenisiści często grają pod presją, szczególnie rankingu i obrony punktów, bo nieudany turniej czy seria słabszych startów oznacza często spory spadek. Fyrstenberg kiedyś w jednym z wywiadów przyznał, że gdy z Matkowskim grają mając niemal dosłownie nóż na gardle, popełniają mniej błędów od przeciwników. W sumie to widać u nich co roku na jesieni. Kiedy rywale odczuwają zmęczenie, to akurat Mariusz i Marcin się szczególnie mobilizują - powiedział Paweł Habrat, psycholog Siemens AGD Tennis Team Polska. - Taki turniej, jak ten w hali Bercy, wyznacza konkretny cel. Na starcie wiadomo co trzeba zrobić, żeby go osiągnąć. Za każdym razem walcząc o miejsce w mastersie Mariusz i Marcin właśnie w Paryżu zdobywali decydujące punkty, w dodatku pokonywali tu w meczach o wszystko samych braci Bryanów, czyli debel numer jeden na świecie. To znaczy, że w takich trudnych sytuacjach potrafią osiągnąć optymalny stan pobudzenia ułatwiający perfekcyjne wykonywanie naszych działań - dodał. W czwartek wieczorem debliści awansowali do ćwierćfinału imprezy ATP Masters 1000 w paryskiej hali Bercy (z pulą nagród 2,75 mln euro), dzięki czemu zapewnili sobie ósme miejsce w rankingu ATP "Doubles Race". Polakom pomogła w tym porażka sklasyfikowanych na tej pozycji Amerykanina Erica Butoraca i Jeana-Juliana Rojera z Antyli Holenderskich w 1/8 finału. - Sportowcy przez lata doświadczeń i startów wypracowują sposób myślenia o sytuacji, który jest ich sojusznikiem w walce o wygraną i pozwala kontrolować presję. Często choćby pozycja w rankingu wywołuje w zawodnikach dodatkową motywację. Warto jednak pamiętać, że granica między presją wewnętrzną a motywacją do osiągnięcia korzystnego wyniku jest bardzo cienka. Znalezienie właściwych proporcji jest jedną z głównych cech wielkich graczy. To nie jest łatwe, gdy dochodzą jeszcze oczekiwania najbliższych, sponsorów, mediów czy sztabu szkoleniowego - uważa Habrat, autor książki "Uwierzyć w wygraną", która trafi do sprzedaży 15 listopada. Fyrstenberg i Matkowski od sześciu sezonów należą do ścisłej czołówki deblistów na świecie, a do turnieju masters zakwalifikowali się po raz piąty, a czwarty z rzędu (nie udało im się to tylko w 2007 roku). Wciąż jednak nie udało im się odnieść zwycięstwa w Wielkim Szlemie. Najbliżej tego celu byli we wrześniu, gdy doszli do finału nowojorskiego US Open. - To jest na pewno cel, który od dłuższego czasu próbują osiągnąć. US Open pokazał, że mimo huśtawki formy w pierwszej połowie sezonu, stać ich na to. Przegrali finał pechowo, bo był to ich najsłabszy chyba mecz w turnieju. W dwóch wcześniejszych rundach wyeliminowali jednak bardzo mocne pary, a przegrali z rywalami nieco niżej notowanymi. Takie wahania się zdarzają i nie da się wskazać tu jednego głównego czynnika. Tutaj nie zawsze należy go szukać w psychice, bo może to być choćby nieco słabsza dyspozycja fizyczna danego dnia i zwykłe zmęczenie - uważa Habrat.