Tylko pierwszy set szwajcarskiego pojedynku przyniósł emocje. O zwycięstwie Federera przesądziło przełamanie w 12. gemie. Druga odsłona przebiegała już pod dyktando tenisisty z Bazylei. Pojedynek, który oglądali z trybun m.in. byli piłkarze Francuz Thierry Henry i Anglik David Beckham oraz brytyjski aktor Hugh Grant, trwał tylko godzinę i 11 minut. Zawodnicy ci spotkali się też w półfinale ATP World Tour Finals przed rokiem. Wówczas także w londyńskiej hali O2 lepszy był wyżej notowany ze Szwajcarów, ale spotkanie było znacznie bardziej zacięte - trwało dwie godziny i 48 minut. Tydzień później razem cieszyli się z triumfu swojej drużyny narodowej w Pucharze Davisa. W całej karierze zawodnicy ci spotkali się 21 razy. Bilans jest zdecydowanie korzystniejszy dla Federera, który zwyciężył 18 razy. Także w ich tegorocznych meczach szło mu lepiej - wygrał trzy z czterech pojedynków. Były lider światowego rankingu jest rekordzistą pod względem liczby triumfów w kończącej sezon imprezie masters. Triumfował w niej sześciokrotnie - w latach 2003-04, 2006-07 i 2010-11. Wawrinka w obu swoich poprzednich startach (2013-14) także odpadł w półfinale. "Ten rok był dla mnie niesamowity. Nie spodziewałem się, że będę grał tak dobrze i że będę czwartą rakietą świata, wygram Wielkiego Szlema, a tu dotrę ponownie do półfinału. Nie mogłem liczyć na więcej. Wygrałem French Open, pokonując lidera rankingu ATP. Byłem w półfinale US Open i Austrialian Open, a w Wimbledonie dotarłem do ćwierćfinału. Grałem dość równo na najwyższym poziomie. Wygrałem z wieloma świetnymi rywalami. To był niezwykły rok" - podsumował zawodnik z Lozanny. Federer zmierzył się już z Djokoviciem w tej edycji ATP World Tour Finals - w fazie grupowej pokonał pewnie Serba w dwóch setach. Tenisiści ci mieli walczyć także ze sobą w finale poprzedniej edycji, ale Szwajcar wycofał się tuż przed meczem, tłumacząc się kontuzją pleców. W całej karierze grali ze sobą 43 razy. Statystyka nieznacznie przemawia na korzyść Federera, który cieszył się z pokonania lidera światowego rankingu 22 razy. Djoković kilka godzin wcześniej zwyciężył niepokonanego w fazie grupowej Hiszpana Rafaela Nadala (5.) 6:3, 6:3. Serb to czterokrotny triumfator kończącej sezon imprezy masters, który w finale zagra po raz piąty. "Dzisiejszy mecz ze Stanem był świetny, sprawił mi dużo radości. Novak powinien zostać wreszcie teraz znokautowany. Oczywiście żartuję. Jestem pewny, że w niedzielę czeka nas fantastyczne spotkanie" - ocenił Federer. W sobotę wyłoniono także finalistów debla. Amerykańscy bliźniacy Mike i Bob Bryanowie nie obronią tytułu. Najbardziej utytułowany tenisowy duet świata przegrał z Jean-Julienem Rojerem i Horią Tecau 4:6, 4:6. Holender i Rumun o zwycięstwo w całej imprezie powalczą z Rohanem Bopanną z Indii i Rumunem Florinem Mergeą, którzy pokonali w półfinale Chorwata Ivana Dodiga i Brazylijczyka Marcelo Melo 6:4, 6:2. Półfinały: Gra pojedyncza: Roger Federer (Szwajcaria, 3) - Stan Wawrinka (Szwajcaria, 4) 7:5, 6:3. Gra podwójna: Jean-Julien Rojer, Horia Tecau (Holandia, Rumunia, 2) - Bob Bryan, Mike Bryan (USA, 1) 6:4, 6:4 Rohan Bopanna, Florin Mergea (Indie, Rumunia, 8) - Ivan Dodig, Marcelo Melo (Chorwacja, Brazylia, 3) 6:4, 6:2