Dla Hurkacza był to pierwszy mecz singlowy od czasu porażki w pierwszej rundzie Wimbledonu z Hiszpanem Alejandro Davidovichem Fokiną. Przerwa w grze Polaka trwała ponad miesiąc. Ruusuvuori - tenisista na dorobku W Waszyngtonie na początku dostał rywala na dorobku. Emil Ruusuvuori ma 23 lata, jest dwa lata młodszy od Polaka, w rankingu ATP zajmuje 46. miejsce. Fin raz grał w finale turnieju ATP (w Pune), raz pokonał zawodnika z pierwszej dziesiątki - w ubiegłym roku Alexandra Zvereva w Miami. W Waszyngtonie wygrał już jeden mecz, z MacKenzie McDonaldem 1:6, 6:4, 6:4. Polak miał wolny los. Hurkacz tylko raz stracił serwis O wyniku pierwszego seta zdecydowało jedno przełamanie serwisu. Niestety, gema przy własnym podaniu stracił Hurkacz, przegrywając w tym momencie 2:3. Wrocławianin miał czego żałować. We wcześniejszym gemie nie wykorzystał break pointa - jedynego w tej części meczu. Set zakończył się po 38 minutach. Drugi był równie wyrównany. Przełom mógł nastąpić w szóstym gemie. Hurkacz stanął trzykrotnie przed szansą przełamania podania rywala. Za każdym razem Ruusuvuori grał na tyle pewnie, że się wybronił. Zdesperowany Polak miał ochotę rzucić rakietą o kort, ale się opanował. To był gem, w którym mógł odwrócić losy spotkania. Rozstrzygnięcie seta nastąpiło w tie-breaku. Fin od stanu 3:3 nie stracił punktu. Wygrał 7:3. Teraz turniej w Montrealu Ten wynik to spora niespodzianka, ale Ruusuvuori zasłużył na zwycięstwo. Grał o wiele lepiej. Nie miał chwili kryzysu, ani razu nie dał się przełamać. Hurkaczowi brakowało być może ogrania meczowego, a przerwa była zbyt długa. Przed Polakiem już w przyszłym tygodniu turniej w Montrealu rangi ATP Masters 1000. Olgierd Kwiatkowski II runda ATP 500 CIti Open w Waszyngtonie (pula nagród 1 953 205 dol.) Hubert Hurkacz (Polska, 2) - Emil Ruusuvuori (Finlandia) 4:6, 6:7 (3)