Polak znakomicie rozpoczął mecz. Po siedmiu minutach prowadził 3:0. Grał pewnie, był spokojny. Wkrótce Hurkacz po raz drugi przełamał serwis rywala. Było 4:1 i 5:1. Na tym poziomie w męskim tenisie nie wygrywa się jednak meczu w tak łatwy sposób. Rublow był lepszy w dwóch kolejnych gemach mimo że Hurkacz miał piłki setowe. Wrocławianin potrzebował łącznie sześciu meczboli, by zwyciężyć w secie, który zakończył się wynikiem 6:3 i trwał 41 minut. Rosjanin grał coraz lepiej, ale w drugim secie znów przegrał swój pierwszy gem serwisowy. Hurkacz utrzymywał swój poziom, Rublow nie poddawał się. Mecz zrobił się zacięty. W czwartym gemie wrocławianin miał break pointa. Pod presją Rublow zagrał świetne punkty. Zamiast 4:1, było więc 3:2. Hurkacz bardzo pilnował się przy własnym serwisie, ale pierwszy meczbol Polak wypracował przy serwisie Rublowa. Ostatni gem był niezwykle wyrównany. Rosjanin miał dwa break pointy, Hurkacz dopiero za trzecim razem wykorzystał meczbola. Wygrał po godzinie i 27 minutach. To największe osiągnięcie Polaka w karierze. Ma za sobą dwa zwycięstwa w turniejach ATP, ale oba w cyklu ATP 250. Dzięki występowi w finale awansuje na 25. pozycję w rankingu najlepszych tenisistów świata, jeśli wygra turniej będzie 16. To także jeden z największych sukcesów w historii polskiego męskiego tenisa. W finale tak prestiżowego turnieju grał jedynie Jerzy Janowicz w Paryżu w 2012 roku. Łodzianin przegrał z Davidem Ferrerem. Przeciwnikiem Hurkacza w niedzielnym finale będzie rewelacyjny Włoch Jannik Sinner, który w półfinale po trzysetowym meczu wyeliminował Hiszpana Roberta Bautistę Aguta. Półfinały gry pojedynczej Miami Open (pula nagród 3 345 785 dol.): Hubert Hurkacz (Polska, 26) - Andriej Rublow (Rosja, 4) 6:3, 6:4 Jannik Sinner (Włochy, 21) - Robert Bautista Agut (Hiszpania, 7) 5:7, 6:4, 6:4. ok