Hurkacz z pewnością najbardziej żałuje porażki w pierwszym secie. Osiągnął przewagę, pewnie wygrywał swoje gemy serwisowe, grał dobrze, ale nie potrafił wykorzystać nadarzających się okazji do przełamania podania Fritza. Tenisista z Wrocławia miał siedem break pointów i ani razu nie potrafił zdobyć decydującego punktu. Amerykanin dostał taką szansę tylko raz, w końcówce seta. Hurkacz popełnił wtedy podwójny błąd serwisowy i przegrał tę partię. W drugim secie mecz długo toczył się zgodnie z serwisem. Pierwszy - przy stanie 3-4 - pomylił się Polak, ale natychmiast odrobił stratę. Hurkacz zaczął od tego momentu grać lepiej, bardziej ofensywnie i efektownie. Punkt na wagę zwycięstwa na 5-5 zawodnik zdobył widowiskową "robinsonadą", rzucając się na kort. Zrobił to w stylu specjalisty od takich zagrań Borisa Beckera. Set zakończył się tie-breakiem, w którym również nie brakowało efektownych akcji Hurkacza, ale ostatecznie lepszy okazał się Fritz. Dla Hurkacza był to trzeci w karierze występ w ćwierćfinale turnieju ATP. W tej fazie grał już w Dubaju, gdzie przegrał ze Stefanosem Tsitsipasem, i w Indian Wells, ulegając Rogerowi Federerowi. Oba poprzednie turnieje należą do wyższej rangi w cyklu ATP - ATP 500 i ATP 1000, podczas gdy Eastbourne do ATP 250. Polak może zaliczyć występ w południowej Anglii do udanych. Przełamał złą passę w turniejach ATP, w których ostatnio przegrywał w pierwszych rundach. W Eastbourne Hurkacz zdobył punkty do rankingu ATP i w najnowszej klasyfikacji wróci do top 50 na 47. miejsce. Najwyższą (41.) pozycję zajmował w maju tego roku. W przyszłym tygodniu Hurkacz rozpoczyna grę w turnieju głównym Wimbledonu. Ćwierćfinał turnieju ATP 250 Eastbourne: Taylor Fritz (USA) - Hubert Hurkacz 6-4, 7-6 (5) ok