Ich spotkanie organizatorzy zaplanowali na głównej arenie imprezy, a zawodnicy na korcie pojawią się nie wcześniej niż o godz. 16. Talent Djokovica eksplodował w tym sezonie. Do półfinału French Open w Paryżu był niepokonany, a łącznie wygrał 65 z 68 meczów. Sięgnął po trzy lewy Wielkiego Szlema, z wyjątkiem Roland Garros. Od stycznia zarobił na korcie 10,6 mln dolarów, czyli prawie pięć razy więcej niż Kubot w ciągu całej kariery. Przed przyjazdem do Bazylei pauzował jednak sześć tygodni z powodu kontuzji pleców i w pierwszym meczu z Belgiem Xavierem Malissem miał kłopoty - po ponad dwóch godzinach gry zwyciężył 6:2, 4:6, 7:5. Pięć lat starszy od niego Kubot, sklasyfikowany obecnie na 64. pozycji w świecie, w Bazylei przebijał się przez eliminacje, a w pierwszej rundzie turnieju głównego pokonał Niemca Tobiasa Kamke 5:7, 7:5, 6:2. Do tej pory w zawodach ATP Tour Polak i Serb zmierzyli się trzykrotnie. Za każdym razem lepszy był Djokovic. W tym roku zwyciężył 6:3, 6:0 na "cegle" w Rzymie, w 2010 roku również bez straty seta wygrał w trzeciej rundzie wielkoszlemowego Australian Open, a dwa lata temu w finale turnieju na ziemnych kortach w Belgradzie był górą 6:3, 7:6. W 2005 roku spotkali się w imprezie niższej rangi w Budapeszcie i tenisista z Bałkanów wygrał 6:4, 6:3. Turniej w Bazylei, rodzinnym mieście Rogera Federera, od lat jest jedną z najlepiej obsadzonych imprez halowych. Po raz pierwszy rozegrano go w 1970 roku, a zwycięzca w nagrodę otrzymał zegarek. Tym razem wartość końcowego sukcesu to 318 tysięcy euro. Awans do ćwierćfinału jest wart 32 700 euro.