Kamil Majchrzak w bardzo szybkim tempie przeniósł się z Europy na drugi koniec świata, do Wschodniej Azji - jeszcze niedawno rywalizował on bowiem w zawodach w bułgarskiej Sofii, z których odpadł po swoim trzecim meczu, przegranym ze Szwajcarem Hueslerem. Potem nasz reprezentant znalazł się w Japonii Tam przystąpił do zmagań w Tokio w ramach turnieju Japan Open - na pierwszy ogień poszło starcie z przedstawicielem gospodarzy, 25-letnim Sho Shimabukuro. Ta potyczka okazała się zdecydowanie szczęśliwa dla piotrkowianina. ATP Tokio. Sho Shimabukuro - Kamil Majchrzak: Przebieg pierwszego seta Ostatecznie obaj zawodnicy wyszli na kort krótko przed godz. 12.00 czasu polskiego - czyli znacznie później niż według pierwotnej rozpiski, a było to spowodowane wcześniejszym meczem rozgrywanym na tym samym korcie, który mocno się przedłużył. Od razu też było widać, że Polaka nie będzie czekać łatwe zadanie. Nasz reprezentant co prawda zaczął potyczkę od wygranego gema, natomiast Shimabukuro dosyć długo bronił się przed utratą pierwszej mini-potyczki. Ostatecznie Majchrzak zakończył sprawę asem serwisowym, natomiast zaraz potem jego rywal wyrównał stan rywalizacji na 1:1. Obaj tenisiści weszli od razu w zmagania "cios za cios". W gemie trzecim Japończyk był bardzo blisko przełamania piotrkowianina, ale ten w heroiczny sposób wybronił się z opresji i ponownie wyszedł na prowadzenie. Potem jednak Shimabukuro pokazał sporo sportowej klasy - grając szybko i intensywnie ograł Majchrzaka bez utraty punktu - i ponownie mieliśmy remis. Potem polski gracz miał szansę na to, by zbudować sobie pewniejsze prowadzenie - najpierw zwyciężył w kolejnej mini-potyczce, a następnie od zdobytego punktu rozpoczął gema szóstego. Niestety pomylił się, trafiając z forhendu w siatkę - stojąc dosyć blisko niej - i choć jego oponent również popełnił błąd posyłając piłkę na aut, to ostatecznie znów zrównał się z Majchrzakiem. W ogólnym rozrachunku obu zawodnikom zdarzały się dosyć proste błędy - na szczęście Kamil Majchrzak w najbardziej newralgicznych momentach stawał na wysokości zadania i koniec końców nie dawał Shimabukuro przejmować na dłużej inicjatywy. Niemniej spotkanie z minuty na minuty w ogóle nie traciło zaciętości - a kolejne sprawne akcje były hojnie nagradzane brawami przez tokijską publikę. Polak wyszedł na 5:4 i krótko potem miał dobrą sposobność do tego, by przełamać Japończyka i zakończyć seta - jego przeciwnik bowiem mając w zasadzie wolny kort zepsuł prostą piłkę przy siatce. W następnej chwili nasz tenisista posłał doskonałą piłkę w zasadzie na sam skraj kortu i wszystko zaczynało wyglądać obiecująco, ale Sho Shimabukuro również zdołał zaskakiwać - jeden punkt zdobył przenosząc piłkę w zasadzie nad Majchrzakiem, inny zgarnął po nagłej zmianie kierunku gry i wysłaniu piłki bekhendem wzdłuż linii bocznej. Po paru minutach walki na tablicy wyników widniał rezultat 6:5 dla Majchrzaka - nasz gracz jako pierwszy wywalczył sobie piłkę setową, ale zmarnował aż dwie tego typu szanse - Japończyk popisywał się dobrymi returnami i "kąśliwymi" atakami atakami przy liniach. Odbijał piłki również z niesamowitą mocą, a jego as serwisowy doprowadził do tie-breaka. W tej części pierwszej odsłony meczu kibice obejrzeli pierwsze przełamania oraz pierwszy podwójny błąd serwisowy - ze strony przedstawiciela gospodarzy turnieju. Shimabukuro niepotrzebnie w pewnym momencie zaczął ryzykować i ostatecznie Kamil Majchrzak wygrał seta 7:6 (7-2). ATP Tokio. Sho Shimabukuro - Kamil Majchrzak: Przebieg drugiego seta Druga część zaczęła się wręcz wyśmienicie dla Polaka, który poczuł się wyraźnie podbudowany swym małym triumfem. Piotrkowianin dosyć szybko pozbawił złudzeń w pierwszym gemie Shimabukuro i wygrał z nim w mini-potyczce do zera, jednocześnie go przełamując - był to pierwszy w tym starciu wykorzystany break point z gry poza tie-breakiem. Potem obraz gry nie zmienił się zbytnio - japoński sportowiec co prawda zyskał jeden punkt, ale potem kolejne "oczka" znów przypisywał po kolei do swojego konta Kamil Majchrzak. Polak "rozstawiał po kątach" oponenta, a gema zakończył piekielnie mocnym asem serwisowym, z którym Shimabukuro nie miał szans sobie poradzić. Ogólnie rzecz biorąc z minuty na minutę Japończyk wyglądał coraz gorzej kondycyjnie, zawodziła go też koncentracja. Wyglądało to tak, jakby całe swoje siły wykorzystał już w pierwszym secie. Trzecia mini-potyczka znów padła łupem Polaka, który nawet nie musiał specjalnie walczyć o ostatnią piłkę - Sho Shimabukuro posłał ją prosto w aut. Rezultat 4:0 sprawiał, że zawodnikowi z miasta Gifu grunt (czy raczej kort) zaczynał się palić pod stopami. Majchrzak grał bardzo odpowiedzialnie w obronie i korzystał z kolejnych pomyłek rywala, który czasem trafiał w siatkę, a czasem uderzał piłkę zbyt mocno, trafiając za linię końcową. To, co stanowiło o jego sile w pierwszej odsłonie meczu, tym razem - przy braku precyzji - tylko napędzało jego kłopoty. Mimo to tenisista z "Kraju Kwitnącej Wiśni" miewał swoje przebłyski - to dzięki temu uszczknął dwa gemy i w pewnej chwili było już "tylko" 5:2 dla Majchrzaka. Ten zaczął ostatnią mini-potyczkę od własnego serwisu i nie dał już sobie wyrwać triumfu - wygrał drugiego seta 6:2, a cały mecz 2:0. ATP Tokio. Sho Shimabukuro - Kamil Majchrzak: Wynik meczu Sho Shimabukuro 0-2 Kamil Majchrzak Set po secie: 6:7 (2-7), 2:6 Zobacz także: Świątek pojechała do Czech bez trenera. Tłumaczy dlaczego