Hubert Hurkacz nie miał łatwo w swoich pierwszych dwóch potyczkach singlowych na kortach twardych w Montrealu - Polak każdorazowo potrzebował trzech setów, aby ostatecznie zwyciężyć kolejno z Emilem Ruusuvuorim oraz Albertem Ramosem-Vinolasem. Co więcej o ile w starciu z Finem obejrzeliśmy tylko jednego tie-breaka, o tyle w tenisowym pojedynku z Hiszpanem pojawiły się aż dwa. Tymczasem kolejny mecz Polaka zapowiadał się na jeszcze trudniejszy. W ćwierćfinale bowiem los zetknął wrocławianina z Nickiem Kyrgiosem, nieco wyżej notowanym w rankingu ATP względem Ruusuvuoriego i Ramosa-Vinolasa zawodnikiem, który słynie z różnych kontrowersyjnych zachowań. Polsko-australijska rywalizacja rozpoczęła się w piątek krótko po godz. 18.00. ATP Montreal. Nick Kyrgios - Hubert Hurkacz. Przebieg pierwszego seta Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla Hurkacza - a to z powodu dwóch błędów Kyrgiosa, autu i trafienia w siatkę, dzięki którym Polak dopisał dwa pierwsze punkty do własnego konta. To m.in. przez to nasz gracz szybko wygrał pierwszego gema, którego zakończył serwisowym asem. Potem Australijczyk wykazał się nieco lepszą koncentracją i szybko wyrównał stan rywalizacji, natomiast nie ustrzegł się i kolejnych pomyłek - a że Hurkacz potrafił dotrzymać mu kroku w kolejnych wymianach i jednocześnie wykazywał się naprawdę niezłą precyzją, po trzech mini-potyczkach było 2:1 dla Polaka. Nick Kyrgios wykazywał się sporą determinacją i bardzo szybko zagrywał kolejne piłki - na co wrocławianin w pewnym momencie zwrócił nawet uwagę sędziemu. Jednocześnie od czasu do czasu zmieniał taktykę i decydował się na lekkie drop shoty - na szczęście mimo takiej zmyślności Hurkacz nie dawał się zdominować i to on każdorazowo wychodził na prowadzenie - po pięciu gemach było 3:2 dla 25-latka. Potem doszło do wyjątkowo zaciętej mini-potyczki punkt za punkt. Ta niestety zakończyła się z korzyścią dla australijskiego zawodnika, natomiast, nasz gracz odpowiedział w doskonałym stylu, wygrywając kolejną odsłonę pierwszego seta do zera. Wedle przewidywań zawodnicy szli łeb w łeb - i w końcu, bez żadnego przełamania, doszli oni do stanu 6:6 i konieczności rozstrzygnięcia seta w tie-breaku. Tempo spotkania było naprawdę zawrotne - natomiast najważniejszy wówczas był fakt, że tie-break rozstrzygnął się na korzyść wrocławianina, który ograł oponenta 7-4 i mógł z nieco większym spokojem podejść do drugiej części spotkania w Montrealu. ATP Montreal. Nick Kyrgios - Hubert Hurkacz. Przebieg drugiego seta Dla odmiany drugi set rozpoczął się od małego triumfu Kyrgiosa - Australijczyk, tracąc zaledwie jeden punkt, dopisał pierwszego gema do swojego konta. Wydawało się, że w kolejnej mini-potyczce pójdzie mu jeszcze lepiej - doprowadził on bowiem do stanu 40:0, ale wtedy Polak wykazał się naprawdę doskonałą grą, zwłaszcza przy siatce. Obronił trzy break pointy, nie dając się wciągnąć w różne sztuczki rywala i wyrównał rezultat. Występ Kyrgiosa cechował się dwiema rzeczami - błyskawicznymi zagraniami oraz nagłymi zmianami tempa, kiedy to mocne uderzenia zamieniał na lekkie podbitki tuż za siatkę. Sam Hurkacz nawet czasem uśmiechał się pod nosem patrząc na to, co stara się wymyśleć jego oponent. Niestety w pewnych momentach nie był w stanie przewidywać jego kolejnych ruchów, w związku z czym trzeci gem - w którym wrocławianin miał dwa break pointy - zakończył się ostatecznie wygraną tenisisty z Canberry. Na szczęście Hurkacz nie dal mu odskoczyć z wynikiem i wyrównał potem na 2:2. Współzawodnictwo znów nabrało barw podobnych do tych z pierwszego seta - obaj tenisiści szli łeb w łeb, gem za gem. Jednocześnie gra nieustannie była bardzo widowiskowa - momentami wręcz przypominała luźniejszy trening lub starcie towarzyskie, bo z taką właśnie swobodą zawodnicy wymieniali niektóre piłki przy siatce: leciutko, sprytnie, ale całkiem celnie. W pewnych chwilach Hurkacz sam podejmował się nieszablonowych zmian tempa, zmuszając Kyrgiosa do kolejnych sprintów po wolniej opadające zagrania. Po niespełna półgodzinie w drugiej odsłonie starcia na tablicy widniał rezultat 4:4. Podobnie jak w pierwszym secie Hurkacz i Kyrgios doprowadzili do tie-breaka, co tylko było kolejnym potwierdzeniem, jak zażarta była ich rywalizacja. Gdy Australijczyk wychodził na 4-2 w decydującej części potyczki, doszło do nietypowej sytuacji - piłka dwukrotnie odbiła się od taśmy i spadła tuż za siatkę, więc Polak nie był w stanie zareagować, podrzucił więc bezradnie rakietę w górę wiedząc, że miał mocnego pecha. Mimo wielkich starań wrocławianina jego przeciwnik ostatecznie wygrał 7-5 i o awansie do półfinału musiał zadecydować set trzeci. ATP Montreal. Nick Kyrgios - Hubert Hurkacz. Przebieg trzeciego seta Po nieco dłuższej przerwie na odpoczynek obaj zawodnicy wrócili na kort, a trzeciego seta otworzył swoim serwisem Hubert Hurkacz. Nasz reprezentant zaczął zresztą "z wysokiego C", w pierwszym gemie oddając Kyrgiosowi zaledwie jeden punkt. Potem doszło do pierwszego w potyczce przełamania poza tie-breakami - i na szczęście to Hurkacz przełamał rywala, wychodząc w ten sposób na 2:0. Po chwili zawodnik z Wrocławia poszedł za ciosem i bez straty punktu wygrał trzeciego gema. Gdy wydawało się, że Kyrgios w końcu - dosyć łatwo - odpowie Hurkaczowi, to ten się zawziął i nieomal znów przełamał rywala. Australijski tenisista jednak skutecznie się wybronił i koniec końców zwyciężył w czwartej mini-potyczce - było już "tylko" 3:1 dla Hurkacza. Potem nasz gracz po raz kolejny pokazał się od swojej najlepszej strony i choć w pewnym momencie zdawało się, że Kyrgios w końcu się odgryzie Polakowi, ten wybronił się skutecznie i doprowadził do stanu 5:1. Następnie Hurkacz w fantastycznym stylu zakończył mecz - nie oddając ani jednego "oczka" zwyciężył ostatecznie 6:1. Tym samym zagra w półfinale Canadian Open z Casperem Ruudem. ATP Montreal. Nick Kyrgios - Hubert Hurkacz. Wynik meczu Nick Kyrgios 1:2 Hubert Hurkacz Set po secie: 6:7 (4-7), 7:6 (7-5), 1:6 Zobacz także: Pełne smutku wyznanie rywala Hurkacza. Mówił m.in. o chorych rodzicach