Federer w niedzielę odniósł zwycięstwo w Wimbledonie. Na trawiastych kortach w Londynie triumfował po raz ósmy - żaden inny singlista nie może pochwalić się takim osiągnięciem. Prawie 36-letni zawodnik od stycznia imponuje formą. Zaczął od sukcesu w wielkoszlemowym Australian Open, a potem był też najlepszy w turniejach ATP Masters 1000 w Indian Wells i Miami oraz w imprezie w Halle. Szwajcar z powodu kłopotów zdrowotnych w ubiegłym roku zakończył występy już na początku lipca i w obsadzie ATP Finals go zabrakło. "Nie mogę się doczekać powrotu do Londynu w listopadzie. Było mi przykro, że nie mogłem ostatnio wystartować w tej imprezie, bo kocham tu grać i nie opuściłem przecież jej od 2002 roku" - zaznaczył. Do turnieju tego zakwalifikował się po raz 15. Już 14 startów w niej było rekordowe. Triumfował w latach 2003-04, 2006-07 i 2010-11. Trzy lata temu tuż przed rozpoczęciem decydującego meczu poinformował, że nie wystąpi w nim ze względu na kontuzję pleców. Do finału dotarł też w 2005, 2012 i 2015 roku. Na początku czerwca jako pierwszy udział w ATP Finals zagwarantował sobie Nadal. Poza czołowymi ośmioma singlistami sezonu wystąpi w niej także osiem najlepszych debli. Wśród duetów jako jedyni pewni występu są jak na razie triumfatorzy Wimbledonu Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo. Tegoroczna edycja ATP Finals odbędzie się w dniach 12-19 listopada w hali O2 Arena.