W skrócie nazywa się go Masters, albo Turniejem Mistrzów, oficjalnie Nitto ATP Finals. Rozgrywany jest na koniec singlowego sezonu. Potem odbędą się finały Pucharu Davisa ewentualnie pokazówki. W turnieju występuje ośmiu najlepszych zawodników w 2021 roku. 14 listopada w hali Pala Alpitour w Turynie pojawią się: Novak Djoković (Serbia), Daniił Miedwiediew (Rosja), Alexander Zverev (Niemcy), Stefanos Tsitsipas (Grecja), Andriej Rublow (Rosja), Matteo Berrettini (Włochy), Casper Ruud (Norwegia) i Hubert Hurkacz. Można przegrać dwa mecze i wygrać cały turniej Wyjątkowości turniejowi nadaje jego grupowa formuła. Ten jeden jedyny raz w roku jedna, a czasami dwie porażki w pierwszej fazie wcale nie oznaczają, że zawodnik zostanie wyeliminowany. Wie dobrze o tym Agnieszka Radwańska, która w kobiecym Mastersie w 2015 roku przegrała dwa spotkania, by jednak odnieść końcowe zwycięstwo. Zasada jest prosta. Dwóch najlepszych zawodników wychodzi z grupy i gra w półfinale o awans do finału. Półtora miliona dolarów dla zwycięzcy, ale jest jeden warunek Z punktu widzenia zawodników ważne są premie pieniężne i punktacja do ogólnego rankingu ATP. Jeśli chodzi o nagrody. Organizatorzy tegorocznej edycji nie ogłosili aktualnej listy płac, ale można założyć, że tenisiści nie zarobią niż przed rokiem. Za sam udział w turnieju uczestnicy otrzymali w ubiegłym roku 153 tys. dol. Za zwycięstwo w fazie grupowej także 153 tys. dol. Za wygraną w półfinale - 402 tys. dol., za zwycięstwo w finale - 550 tys. dol. Daniił Miedwiediew, który wygrał wszystkie mecze zarobił więc 1 564 000 dol. Z jednej strony uczestnicy Mastersa mogą czuć się poszkodowani. W poprzednich latach, przed pandemią, nagrody pieniężne były dużo wyższe. W 2019 roku zwycięzca wszystkich meczów mógł zarobić o ponad milion dolarów więcej, dokładnie 2 871 000. Triumfator turnieju Stefanos Tsitsipas przegrał jednak jedno spotkanie w grupie. Za wygraną w grupie płacono wówczas 215 tys. dol. Spadek wartości nagród to efekt kryzysu pandemicznego i dotyczy wszystkich turniejów ATP, szczególnie tych najważniejszych. W Wielkim Szlemie też zarabia się mniej. Wygrana w turnieju daje aż 1500 punktów do rankingu ATP. Dla porównania w trwającym ATP Masters 1000 w Paryżu zwycięzca dostanie 1000 punktów. Wyżej punktowane są oczywiście turnieje Wielkiego Szlema - 2000 punktów dla triumfatora. Nawet wygrana w grupie daje już 200 punktów, mniej niż w najniższej rangą turnieju ATP 250, ale tam trzeba wygrać co najmniej cztery mecze. Inna sprawa, że w Mastersie grają najlepsi i wygrywać jest trudniej. Turyn zamiast Londynu Tegoroczne ATP Finals po raz pierwszy w historii odbędą się w Turynie, w hali Pala Alpitour. Przez ostatnie 12 lat męski Masters był rozgrywany w hali 02 w Londynie. Turyn ma wykupioną licencję do 2025 roku. To 15. miasto-gospodarz finałów ATP. Tytułu broni Daniił Miedwiediew, który w ubiegłym roku pokonał w finale nieobecnego w drugiej połowie sezonu w cyklu ATP (kontuzja), Dominika Thiema. Najwięcej zwycięstw w Turnieju Mistrzów odnieśli: Novak Djoković i Roger Federer - 6 oraz Pete Sampras i Ivan Lendl - 5. Djoković, lider rankingu ATP i zwycięzca trzech tegorocznych turniejów wielkoszlemowych w: Australian Open, Roland Garros i Wimbledon, ostatni raz Mastersa wygrał w 2015 roku. Jest ostatnim tenisistą, który obronił tytuł, będzie faworytem w Turynie. Hurkacz 45 lat po Wojciechu Fibaku Hurkacz awansował do tego turnieju dzięki bardzo dobrym występom w turniejach wysokiej rangi. Wrocławianin był w półfinale Wimbledonu, wygrał ATP 250 w Delray Beach i w Metz, a przede wszystkim zwyciężył ATP Masters 1000 w Miami, pokonując w finale Jannika Sinnera, swojego głównego rywala w walce o ósme miejsce w ATP Race. Grał również w ćwierćfinale ATP 1000 w Toronto i Indian Wells. 27-letni polski tenisista jest teraz w półfinale w Paryżu. W tej chwili Hurkacz ma 3315 punktów w ATP Race o 300 więcej niż Włoch. Do rozegrania został jeden turniej - w Sztokholmie - gdzie można zdobyć najwyżej 250 punktów. Hurkacz jest drugim Polakiem, który zagra w męskim Mastersie singlistów. W 1976 roku w ATP Finals w Houston wystąpił Wojciech Fibak. 69-letni dziś tenisista zagrał w finale turnieju. Jego rywalem był Manuel Orantes. Polak prowadził 2:1 w setach i 4:1 w czwartym secie. Mimo to przegrał. Spotkanie pokazywała telewizja, co na tamte czasy było ewenementem. Do dziś ten mecz uważa się za jeden z najważniejszych w historii polskiego tenisa. W 2015 roku w turnieju mistrzyń zagrała Agnieszka Radwańska. Mimo porażki w dwóch pierwszych meczach (z Marią Szarapową, Flavią Panettą), potem pokonała Simonę Halep i wyszła z grupy. W półfinale była lepsza od Gabrine Muguruzy, a w finale ograła Petrę Kvitovą. W przyszłym tygodniu w Mastersie w Guadalajarze zagra Iga Świątek, 14 listopada w męskim finale sezonu tenisowego rywalizację rozpocznie Hubert Hurkacz. Jakby nie patrzeć polski tenis doczekał się mistrzów. Olgierd Kwiatkowski