Dla Hurkacza czwartek był dniem, który można było określić... olimpijskim. Najpierw późnym popołudniem Polak zmierzył się w trzeciej rundzie z Carreno Bustą brązowym medalistą igrzysk w Tokio (pokonał w walce o trzecią lokatę Novaka Djokovica), a wieczorem wraz z Jannikiem Sinnerem sprawdzili swoje siły w walce z najlepszymi specjalistami w grze podwójnej: Nikolą Mekticem i Mate Pavicem, którzy wywalczyli w Japonii złoto dla Chorwacji. W sumie wrocławianin we czwartek spędził na korcie blisko cztery godziny. Hubert Hurkacz: Trzeba podnieść głowę do góry "To był bardzo długi dzień na korcie. Cieszy wygrana w debla, ale w singlu się nie powiodło. Trzeba wyciągnąć wnioski, podnieść głowę do góry i dalej się rozwijać" - podsumował czwartkowy tenisowy maraton Hurkacz. W singlu do zwycięstwa nie brakowało wiele, bo oba sety Polak oddał dopiero po tie-breakach. Ale niespodziewanie miał problemy z serwisem i popełniał sporo niewymuszonych błędów. Nie prezentował się też najlepiej fizycznie, co sam przyznał zaraz po wygranej grze deblowej. "Nie czułem się dziś fizycznie zbyt dobrze, ale to nie były sprawy przesileniowe. Rywalizacja w deblu nie wpłynęła na moją dzisiejszą dyspozycję. Po prostu czasem zdarzają się takie sytuacje, że człowiek nie do końca czuje się sobą" - wyjaśnił. Szkoda straconej szansy na ćwierćfinał, bo Carreno Busta też nie grał wybitnego tenisa. Tym samym nie udało się Polakowi zrewanżować za porażkę z Hiszpanem w 2015 roku. Gdyby Hurkacz wygrał, w kolejnej rundzie czekał już Daniił Miedwiediew. W ubiegły piątek Rosjanin wyeliminował polskiego tenisistę w Canada Open m.in. dzięki dwóm wygranym tie-breakom. "Żałuję, że nie dojdzie do rewanżu z Daniiłem za Toronto. W każdym turnieju gra się po to, aby dochodzić w nim jak najdalej i takie też było moje podejście tutaj. Tym bardziej więc szkoda takich meczów jak dziś, w których decydowały pojedyncze piłki" - zdradził 24-letni wrocławianin. Hurkacz wciąż walczy w rywalizacji deblowej Polak podzielił się także swoimi planami na czas przed wielkoszlemowym turniejem US Open. Oznajmił, że z pewnością nie wystąpi w Winston-Salem w Północnej Karolinie - turnieju, w którym w 2019 po raz pierwszy posmakował zwycięstwa w cyklu ATP. Ma zamiar trenować i odpoczywać, ale w Cincinnati został mu jeszcze turniej debla, gdzie w piątek przyjdzie polsko-włoskiej parze zagrać z posiadaczami dzikiej karty Steve'em Johnsonem i Austinem Krajickiem z USA. "Gramy tutaj bardzo dobrze, cieszy nas sukces, jakim było pokonanie mistrzów olimpijskich po fajnym, zaciętym meczu. Amerykanów nie lekceważymy, bo w Ohio nie stracili nawet seta. Mimo zwycięstwa nad rozstawionymi z numerem jeden Chorwatami nie czujemy się faworytami" - zakończył Hurkacz. Z Cincinnati dla PAP - Tomasz Moczerniuk