To był wymarzony finał imprezy w Brisbane. Zmierzyły się w nim przecież dwie najwyżej rozstawione tenisistki. I panie, które mają sobie coś do udowodnienia. To był bowiem ich ósmy pojedynek, ale lepszy bilans miała Sabalenka. Wygrała pięć z nich, wszystkie w trzech setach, natomiast Rybakina już trzy, wszystkie w dwóch setach. Trend został więc podtrzymany. Być można żadna z zawodniczek nie była zdecydowaną faworytką tego finału, ale na pewno nikt się nie spodziewał, że do jego rozstrzygnięcia będzie potrzebne zaledwie godzina i 13 minut, z czego 24 minuty przypadły na pierwszą partię zakończoną do zera! Gdy w trzecim gemie drugiego seta Białorusinka przełamała rywalkę, to bardzo mocno cieszyła się z tego faktu. W sumie jednak ugrała zaledwie trzy gemy i musiała pogodzić się dotkliwą porażką. Tenisistka z Mińska natychmiast znalazła jednak winnych przegranej. Zwróciła się też do przeciwniczki. Tenis. Jelena Rybakina przerwała serię Aryny Sabalenki w Australii "To był interesujący mecz. Dziękuję za te trzy gemy. Przynajmniej sprawiliśmy, że to wyglądało na walkę" - powiedziała Sabalenka, która doznała pierwszej porażki w Australii po serii 15 zwycięstw z rzędu, rozpoczętej w zeszłym roku triumfami w Adelajdzie i Australian Open. Tymczasem Rybakina w Brisbane pokazała bardzo dobrą formę. W całym turnieju straciła zaledwie 15 gemów. "Pomimo wyniku, gra z tobą zawsze jest wyzwaniem. Zawsze się napędzamy i to jest świetne, bo w ten sposób idziemy do przodu. Mam nadzieję, że będziemy to kontynuować" - stwierdziła Kazaszka. Ona od poniedziałku ma jeszcze występować w turnieju WTA w Adelajdzie, gdzie będzie rozstawiona z "jedynką". Rybakina w pierwszej rundzie ma "wolny los".